Trzyletnie badania obejmą teren Głębi Gdańskiej oraz Głębi Bornholmskiej.
Zbadają wraki
Uczestnicy programu "Modum" najpierw dokładnie zbadają dno Bałtyku. Przede wszystkim sprawdzą, gdzie znajdują się wraki, w których wciąż może być broń chemiczna. Następnie dowiedzą się, w jakim stanie są pojemniki, w których ona zalega.
- Skupimy się na Głębi Bornholmskiej i Gdańskiej. Wiemy, że w tej drugiej jest wrak Szalandy. Odkryliśmy go podczas badań Help See. W próbkach, które pobraliśmy ze statku oraz osadów dennych są ślady broni chemicznej – tłumaczy dr Jacek Bełdowski, dyrektor programu "Modum".
Prześwietlą dno
Analizy wskazały, że na obszarze Głębi Bornholmskiej dominuje iperyt, zaś w Gdańskiej pojawia się także adamsyt i luizyt. Ale uczestnicy programu najbardziej obawiają się Głębi Bornholmskiej.
- Tam na wrakach, broń chemiczna jest widoczna, a to oznacza, że cały czas jest w kontakcie ze środowiskiem - wyjaśnia dr Jacek Fabisiak z Polskiej Akademii Nauk.
Naukowcy najpierw wykonają badania hydroakustyczne, czyli prześwietlą dno Bałtyku przy użyciu sonarów. Następnie zebrane sygnały poddadzą obróbce. Dopiero potem w okolice wraku wyślą roboty podwodne, które zrobią zdjęcia obiektów.
"Broń może być porozrzucana"
Według dra Bełdowskiego zagrożenie skażeniem jest niewielkie, ale możliwe. - W tej chwili wydaje się, że stężenie tych substancji jest na tyle małe, że nawet jeżeli jest zagrożenie skażenia, to tylko lokalnie. Ale to jeszcze musimy zbadać – tłumaczy dyrektor programu.
Na dnie Bałtyku zalega 15 tys. ton substancji chemicznych, bomby, pociski i miny z II wojny światowej. Nie brakuje także gazu musztardowego. Chemikalia leżą na głębokości 100 metrów. Według naukowców mogą być zagrożeniem dla roślin i zwierząt. Zagrożeni mogą być także rybacy.
– Mimo że na tym terenie obowiązuje zakaz połowu, to wciąż znajdujemy sieci rybackie. Świadczy to o tym, że broń może być także porozrzucano w innych miejscach – mówi dr Fabisiak.
Zaangażowane 8 krajów
Działania w ramach projektu NATO "Modum" potrwają trzy lata. Kiedy badacze zlokalizują już szkodliwe substancje, zaczną je monitorować.
- W tym czasie jeszcze wiele razy wypłyniemy w rejsy. Sprawdzimy, czy składowiska broni oddziałują na środowisko w ciągu tych trzech lat - poinformował Bełdowski. Oprócz Polski w badania zaangażowane są: Finlandia, Szwecja, Holandia, Estonia, Niemcy, Litwa oraz Rosja.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/b / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24