Dusiła dzieci i chowała w zamrażarce. Ruszył proces Lucyny D. z Lubawy

Wiosną ubiegłego roku anonimowa osoba poinformowała policję, że "D. przestała być w ciąży, a dziecka nie ma". Informator sądził, że D. sprzedała noworodka. 9 kwietnia 2013 roku policjanci pojawili się w domu kobiety i dokonali makabrycznego odkrycia.

Przed rozpoczęciem procesu, obrońca oskarżonej złożył wniosek o wyłączenie jawności całego procesu. Mec. Andrzej Kozielski twierdził, że chodzi o dobro czwórki żyjących dzieci Lucyny D. Dzieci mają od 6 do 22 lat. Najstarszy z nich właśnie zdaje maturę.

Sąd przychylił się do wniosku, dlatego proces będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami. - W postępowaniu mogą być upublicznione fakty dotyczące spraw życia rodzinnego i sfery intymnej małżeństwa D. - uzasadnił swoją decyzję sędzia Marek Omelan.

Podczas wtorkowego posiedzenie sąd wysłucha wyjaśnień oskarżonej. Miało także dojść do przesłuchania trojga świadków: rodziców Lucyny D. oraz jej siostry. Już wiadomo, że do przesłuchania nie dojdzie, bo jako najbliższa rodzina chcą skorzystać z prawa do odmowy złożenia zeznań. Dlatego nie pojawili się w sądzie.

Obrońca Lucyny D. chce wykazać, że jego klientka nie była w pełni świadoma swoich czynów. Na razie kobieta przyznała się do nieumyślnego spowodowania śmierci dzieci. - Uważamy, że opinia biegłych, którzy ocenili, iż oskarżona jest poczytalna, nie jest pełna, mamy wątpliwości co do jej stanu psychicznego. Chcemy przekazać pełen obraz sprawy poprzez dostarczenie sądowi wielu dowodów - wyjaśnił Kozielski.

W zamrażarce w mieszkaniu kobiety znajdowały się zwłoki trzech noworodków. Z ustaleń śledczych wynika, że dzieci miały się urodzić w latach 2009, 2010 i 2013. Podczas przesłuchania kobieta przyznała się, że udusiła własne dzieci, a ich ciała trzymała w zamrażalniku. Jak wyjaśniła policji, chowała je tam, bo "nie mogła się z nimi rozstać".

- D. powiedziała policji, że ulżyło jej, gdy ta sprawa ujrzała światło dzienne i że zrzuciła z siebie ten ciężar, tajemnicę, którą utrzymywała kilka lat - relacjonowała w kwietniu 2013 roku Anna Fic z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.

Według opinii biegłych trójka dzieci, którą znaleziono w zamrażalniku urodziła się żywa. Sekcje zwłok dzieci zostały przeprowadzone w Zakładzie Medycyny Sądowej w Gdańsku.

Według śledczych, we wszystkich przypadkach zabójstw nowo narodzonych synów, Lucyna D. dusiła swoje dzieci. Pierwsze dwa morderstwa były popełnione poprzez uduszenie dłonią, następnie wpychanie noworodkom do gardeł bielizny. Ostatni syn został zamordowany poprzez owinięcie twarzy workiem foliowym.

Kobieta, od 11 kwietnia 2013 roku przebywa w areszcie. Za potrójne morderstwo, grozi jej kara dożywotniego więzienia.

W sprawie zabójstwa noworodków przesłuchiwano także męża kobiety - Janusza D. Mężczyzna został zatrzymany razem z nią, ale po przesłuchaniu zwolniono go do domu. Ostatecznie prokuratura nie przedstawiła mu żadnych zarzutów w tej sprawie.

W 2013 roku toczył się jednak przeciwko niemu proces w sprawie znęcania się na żoną. Sąd orzekł winę Janusza D. i skazał go.

Małżeństwo D. ma jeszcze czwórkę dzieci w wieku 22, 19, 15 i 6 lat, które po zatrzymaniu rodziców trafiły pod opiekę babci. Babcia wraz z wnukami mieszka obecnie pod innym adresem, nie w domu, w którym znaleziono zwłoki noworodków.

Według policji rodzina D. nie była rodziną patologiczną. Oboje rodzice pracowali. Lubawski miejski ośrodek pomocy społecznej podał, że rodzina nie była objęta jego opieką i dlatego pracownicy nie wiedzieli o ciążach kobiety.

Zwłoki dzieci znaleziono w Lubawie:

Autor: ws/i/zp / Źródło: TVN24 Pomorze