Sąd Najwyższy odroczył wydanie decyzji w sprawie Arkadiusza Kraski, który przesiedział w więzieniu 18 lat za podwójne zabójstwo na stacji benzynowej w Szczecinie. Wyrok wobec mężczyzny został wstrzymany w maju ze względu na nowe dowody w sprawie z 1999 roku. Kraska twierdzi, że świadczą one o tym, że nie zabił, i chce uniewinnienia.
We wtorek Sąd Najwyższy miał podjąć decyzję w sprawie wznowienia postępowania wobec Arkadiusza Kraski, który przesiedział 18 lat za zabójstwo dwóch szczecińskich gangsterów. Jednak sprawa została odroczona.
Sąd Najwyższy zobowiązał prokuraturę do przedstawienia "jednolitego i wewnętrznie niesprzecznego" stanowiska, co do nowych faktów lub dowodów w sprawie Arkadiusza Kraski. Sędzia stwierdziła, że konieczne jest uzupełnienie informacji dotyczącej nowego dowodu w sprawie - nagrania VHS ze stacji benzynowej. Prokurator ma na to 30 dni. Później także Kraska i jego obrońca mogą odnieść się do tego dowodu. Dopiero wtedy wyznaczony zostanie nowy termin rozprawy.
- Mogę tylko czekać. To jest zabawa czyimś życiem – mówił po rozprawie Kraska. – Nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Jestem tylko pionkiem w grze. Cały czas jestem winny, bo mam wyrok, choć niewinny – dodał.
Prokuratura zmienia zdanie
Kraska miał zostać uniewinniony, a śledztwo miało ruszyć od początku – taki wniosek pierwotnie, jeszcze w maju, złożyła w Sądzie Najwyższym Prokuratura Regionalna w Szczecinie. Jednak w ostatnim momencie śledczy wycofali się z uniewinnienia. Chcieli jedynie rozpoczęcia procesu od nowa.
Było to zaskakujące, szczególnie biorąc pod uwagę, że wyrok Kraski został wstrzymany 6 maja po wniosku zarówno adwokata skazanego, jak i prokuratury. Mężczyzna wyszedł z więzienia po odsiedzeniu 18 lat. "Zachodzi obecnie wysokie prawdopodobieństwo, iż dojdzie (…) do uchylenia wyroków sądów I oraz II instancji, czego domaga się w skardze nadzwyczajnej prokurator" - czytamy w uzasadnieniu tej decyzji.
W ubiegłym tygodniu Sąd Najwyższy potwierdził nam, że zmodyfikowany wniosek Prokuratury Regionalnej w Szczecinie o skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania w pierwszej instancji, czyli w Sądzie Okręgowym w Szczecinie, zostanie rozpatrzony 9 lipca.
"Nieprawidłowości" w działaniu policji
Potwierdził nam to również Michał Kałużny, adwokat Kraski. - Jestem zszokowany takim postępowaniem prokuratury. Nie rozumiem powodów takiego zachowania – komentował. Podkreślał jednocześnie, że brak we wniosku prokuratury części dotyczącej uniewinnienia nie oznacza, że jego klient nie zostanie przez sąd oczyszczony z zarzutów.
Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik w oświadczeniu przekazanym PAP zaznaczyła, że "z dokonanej przez PK analizy wynika, że podjęte ustalenia nie podważają kluczowych dowodów, które były podstawą wyroku skazującego Kraskę na dożywotnie więzienie". - Nie podważają w szczególności zeznań kilkorga świadków, którzy jednoznacznie rozpoznali Kraskę jako osobę strzelającą z broni palnej do ofiar przestępstwa. Wiarygodność tych zeznań potwierdzają zapisy monitoringu wideo ze stacji benzynowej, na której doszło do morderstwa - dodała prokurator. Bialik przyznała także, że nowe dowody wskazują "na nieprawidłowości w przeprowadzeniu niektórych czynności śledczych przez funkcjonariuszy policji".
Wniosek prokuratury do Sądu Najwyższego jest tajny, ale z przecieków ze śledztwa i doniesień medialnych wiadomo sporo. Nowe ustalenia mają wskazywać, że osoby pracujące nad tym śledztwem miały fabrykować dowody przeciw Krasce i zatajać te, które świadczyły na jego korzyść. Policjanci mieli także namawiać świadka do składania fałszywych zeznań.
Świadkowie incognito i nagranie VHS
Świadkiem tym, do którego niedawno dotarła prokuratura, jest Izabela Ł. W trakcie przewodu sądowego miała ona wycofać swoje zeznania wskazujące na Kraskę jako zabójcę, ale sąd uznał, że to, co powiedziała na początku, jest bardziej wiarygodne. Potem kobieta miała zniknąć. - Ona, gdy pierwszy raz była przesłuchiwana, powiedziała, że to na pewno nie Arkadiusz Kraska był na miejscu zbrodni, nie on strzelał - opowiadała dziennikarka Wirtualnej Polski Magdalena Mieśnik, która zapoznała się z dokumentami prokuratury, zanim zostały utajnione. - Policjanci nękali ją przez kilka dni, zmuszali do zmiany zeznań, straszyli więzieniem, przekonywali, że zabiorą jej dziecko, jeśli ich nie zmieni - dodaje.
Kluczowe może się także okazać nagranie z kamery VHS na stacji benzynowej. Podczas śledztwa nagranie to nie było brane pod uwagę, ponieważ laboratorium kryminalistyki stwierdziło, że taśma jest nieczytelna. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że do laboratorium została wysłana fałszywa kaseta, by ukryć to, co jest na nagraniu.
- Już po złożeniu wniosku przez prokuraturę o uniewinnienie mojego klienta, sąd w Szczecinie dosłał do akt sprawy nagranie na kasecie VHS z kamer monitoringu znajdujących się na stacji paliw, gdzie doszło do zabójstw. Teraz, kiedy to nagranie ponownie trafiło do prokuratury, okazało się, że wynika z niego bardzo dużo – zdradza Kałużny. Na nagraniu nie widać twarzy osób, które brały udział w kłótni, ale zapis zdarzenia ma być widoczny. Co na nim jest – tego nie wiadomo, bo jedna strona mówi, że zaprzecza wersji świadków incognito, druga – że ją potwierdza.
Spotkało się pięciu, dwóch zginęło
Co więc stało się 8 września 1999 roku w okolicy ul. Kopernika w Szczecinie? W tym czasie trwał mecz Polska-Anglia, więc ulice były prawie puste. Przy pobliskiej stacji benzynowej spotkało się pięciu mężczyzn – personalia czterech znamy, ale piątego nigdy nie ustalono.
Na miejscu na pewno byli Marek C. i Robert S. – zdaniem śledczych związani z gangami samochodowymi. To oni po kłótni i szarpaninie zostali zastrzeleni. Marek C. został postrzelony dwa razy, Robert S. trzy.
W ciągu dwóch tygodni policjanci wytypowali podejrzanych – strzelać miał Kraska, znany policjantom z innych spraw. Jarosław H. pseudonim Haju, szczeciński paser, miał również być na feralnym spotkaniu.
Zeznali, że to Kraska strzelał
Kluczowe w oskarżeniu, a następnie skazaniu obu podejrzanych, były zeznania dwóch świadków incognito. Obaj rozpoznali Kraskę jako tego, który był egzekutorem. Miał użyć broni z tłumikiem (badania balistyczne tego nie potwierdziły). Jeden z nich wskazał jeszcze Jarosława H., drugi go nie pamiętał. Takich nieścisłości w ich zeznaniach miało być sporo. Krasce alibi dali jego dziewczyna i kolega, którzy zeznali przed sądem, że razem oglądali mecz.
Jednak sąd nie dał temu wiary – 7 marca 2001 roku Kraska został skazany przez Sąd Okręgowy w Szczecinie za podwójne zabójstwo na dożywocie. Wyrok ten utrzymał 3 lipca 2001 roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu. Mężczyzna w ostatnim słowie powiedział: "Nie zrobiłem tego. Sąd musi mieć świadomość, że prawdziwi zabójcy są na wolności". Po odczytaniu wyroku zaczął krzyczeć, tarzać się po podłodze. Został wywleczony z sali rozpraw.
Przez 18 lat nigdy nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Z więzienia wysyłał listy do wymiaru sprawiedliwości, mediów, organizacji pozarządowych. O jego niewinności przekonana była nawet matka jednej z ofiar – Marka C. – Arek powinien choćby dzisiaj wyjść na wolność. Nie zastrzelił mojego syna. Proces był zakłamany – tak kobieta mówiła Wirtualnej Polsce rok temu.
Niedawno krajem wstrząsnęła historia niewinnie skazanego Tomasza Komendy:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/ks / Źródło: TVN24 Pomorze