Awaria czujników prędkości była główną przyczyną katastrofy Airbusa A330 lecącego z Rio de Janeiro do Paryża, który rozbił się 1 czerwca nad Atlantykiem. Tak przynajmniej uważa związek zawodowy pilotów Air France.
W katastrofie zginęło 228 osób - wszyscy pasażerowie i członkowie załogi. Jak do tej pory śledztwo nie przyniosło wyjaśnienia okoliczności tragicznego wypadku, gdyż nie znaleziono "czarnej skrzynki" francuskiego samolotu.
Jedną z najczęściej podawanych możliwych przyczyn tragedii była awaria czujników prędkości maszyny. Ta hipoteza nie została jednak dotychczas potwierdzona.
To awaria czujników
Dwaj piloci Związku Zawodowego pilotów Air France (Spaf) opublikowali jednak własny raport, o którym pisze w poniedziałek francuska prasa. Wynika z niego, że "bez awarii urządzeń do pomiaru prędkości nie doszłoby do katastrofy", choć nie była ona jedyną przyczyną wypadku.
Raport ten obciąża dyrekcję Airbusa i Air France, a także władze odpowiedzialne za nadzór ruchu lotniczego, twierdząc, że bez "serii zaniedbań" z ich strony katastrofy można było uniknąć.
"Firma bagatelizuje"
Piloci wyliczają w swoim dokumencie listę licznych przypadków oblodzenia prędkościomierzy w samolotach Airbus A330 i A340, do których dochodziło już od maja 2008 do marca 2009 roku. Zdaniem autorów raportu, francuskie Biuro Śledztw i Analiz Lotniczych (BEA) długo bagatelizowało sygnały o złym działaniu czujników.
Piloci podkreślają też, że dopiero katastrofa oraz groźba strajku pilotów zmusiły Air France do wymienienia wadliwych urządzeń we wszystkich samolotach tego typu.
Autorzy raportu - Gerard Arnoux i Henri Marnet-Cornus - zwracają ponadto uwagę, że Air France nie poinstruował dokładnie pilotów, jak mają działać w wypadku awarii prędkościomierzy Airbusa.
Raport pilotów ma być w tym tygodniu wręczony francuskim władzom prowadzącym śledztwo w sprawie katastrofy nad Atlantykiem.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: airbus.com