Wybuch na Manhattanie

Aktualizacja:

W centrum nowojorskiego Manhattanu doszło w czwartek tuż po północy czasu polskiego do wybuchu. Najprawdopodobniej eksplodował przewód ciepłowniczy. Zginęła jedna osoba. Wykluczono próbę zamachu terrorystycznego.

Eksplozja nastąpiła około godz. 18 czasu lokalnego w pobliżu skrzyżowania Lexington Avenue i 41 Ulicy w okolicach stacji metra Grand Central. Policja zaprzeczyła wcześniejszym doniesieniom mediów (w tym telewizji ABC) o zawaleniu się jednego z budynków, informując jednocześnie, że jeden z domów został naruszony wskutek spowodowanego eksplozją wstrząsu. Ewakuowano mieszkańców okolicznych domów.

W wyniku doznanych obrażeń jedna osoba zmarła. Z 24 innych osób przywiezionych do szpitala Bellevue po eksplozji, dwie doznały poważnych oparzeń. Poważny jest również stan dwóch osób przebywających w innym szpitalu - Weill-Cornell Medical Centre. Wcześniejsze doniesienia mówiły o 15-20 poszkodowanych przewiezionych do szpitali.

Nad dachami budynków widać było unoszący się dym i pył. Z wielkiej dziury w jezdni na samym środku skrzyżowania z pękniętego przewodu wydobywały się z wielkim hukiem fontanny pary pod ogromnym ciśnieniem.

Potężny huk, gęsty dym, spadające z budynków kawałki cegieł i gruzu i widok uciekających ludzi pokrytych sadzą i popiołem wielu świadkom przypomniał dramatyczne sceny z 11 września 2001 r. - Wyglądało to tak, jakby wybuchł World Trade Center - relacjonował jeden z nich. Wybuch zakołysał budynkami na Lexington Avenue i zniszczył szyby w oknach aż do wysokości 10 piętra.

Na miejscu zdarzenia pojawiły się natychmiast służby ratownicze, w tym ponad 170 strażaków. Ulice wokół dworca Grand Central zamknięto dla ruchu. Pociągi metra zostały skierowane na inne trasy.

Nowojorska policja uspokaja, że w zdarzeniu nie widzi niczego podejrzanego i nie ma ono znamion terrorystycznego zamachu. - Ten incydent nie ma związku z terroryzmem, to wybuch pary - zapewnił jeden z szefów lokalnej policji Paul Browne.

Jak powiadomił na konferencji prasowej burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, przyczyną eksplozji mogło być przedostanie się zimnej wody do instalacji, pochodzącej z 1924 roku. wyraził też zaniepokojenie ewentualnością skażenia azbestem, ponieważ część instalacji ciepłowniczych jest izolowana tym materiałem. Mają to ustalić przeprowadzane obecnie testy.

Eksplozję opanowano, na miejscu pozostał głęboki krater utworzony przez wybuch i ogromny gejzer wody, pary i ziemi. Trwa sprawdzanie, czy nie doszło do skażenia azbestem.

W 1989 roku potężna eksplozja instalacji ciepłowniczej spowodowała śmierć trzech osób

Źródło: SkyNews, Reuters, PAP