- Nie udało się, bo nie całe wojsko zdecydowało się na pucz - ocenił w "Faktach po Faktach" gen. Stanisław Koziej, pytany o przyczyny niepowodzenia próby zamachu stanu w Turcji. - Wszystkie wcześniejsze zamachy wojskowe w Turcji były w epoce "przed internetem" - zauważył z kolei Adam Szostkiewicz (tygodnik "Polityka").
Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej stwierdził, że pucz był skazany na porażkę, skoro zdecydowała się go poprzeć tylko część wojska. Jego zdaniem jest to jednocześnie jeden z powodów, dla których można podejrzewać, że zamach stanu w rzeczywistości zainspirowała strona rządowa.
- Trudno sobie wyobrazić rozpoczęcie operacji bez świadomości, że mam za sobą pełne wsparcie. Takiej samobójczej akcji się nie rozpoczyna - mówił gen. Koziej.
Adam Szostkiewicz z tygodnika "Polityka" zwrócił natomiast uwagę na zupełnie inny czynnik: wszystkie poprzednie zamachy wojskowe w tym kraju miały miejsce w epoce "przed internetem".
- Teraz wojskowi jak gdyby nie do końca wzięli pod uwagę, że momentalnie można się zorganizować w obronie prezydenta i rządu przez internet - zauważył Szostkiewicz. Dodał, że owszem doszło do zablokowania stron internetowych należących do tureckich mediów. - Ale okazuje się, że ludzie znajdowali jednak inne sposoby. I to wyprowadziło tych zwolenników Erdogana na ulice. Jak widać, skutecznie - mówił dziennikarz.
To dopiero początek dramatu?
Gen. Koziej dodał, że turecka armia od dziesięcioleci pełniła w tym kraju funkcję "stabilizatora". Jak mówił, wojsko pozwalało na utrzymywanie państwa w balansie pomiędzy Wschodem a Zachodem.
- To była ostatnia próba wojska wpływania na politykę Turcji, aby ją utrzymywać na tym kursie - ocenił Koziej, mówiąc o piątkowej próbie puczu. Jednocześnie stwierdził, że ostatnie wydarzenia wzmocnią przede wszystkim prezydenta Turcji, zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej.
- Czy to będzie dobre dla Turcji, to jest pytanie otwarte - powiedział gen. Koziej.
- Myślę, że to jest początek dramatu, który będzie jeszcze trwał długie tygodnie, jeśli nie miesiące - przekonywał z kolei Szostkiewicz. Dodał, że cały kraj jest dziś mocno podzielony na "dwie Turcje".
- To jest bardzo nieprzyjemna perspektywa dla samych Turków, ale też dla regionu, a w końcu i dla Europy, włącznie z NATO. Na południowej flance Turcja jest potężnym filarem obronnym dla całego przymierza północnoatlantyckiego - wyjaśniał Szostkiewicz.
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24