W organizmie kierowcy oskarżonego o spowodowanie wypadku autobusu szkolnego w Tennessee nie znaleziono śladów narkotyków ani alkoholu - poinformowała w środę policja. W wypadku zginęło sześcioro dzieci, a kilkoro zostało poważnie rannych.
W poniedziałek 24-letni Johntony Walker prowadził autobus, którym z jednej ze szkół podstawowych w mieście Chattanooga wracały do domu dzieci. Pojazd gwałtownie skręcił, przewrócił się na bok i uderzył w drzewo oraz słup telefoniczny.
Władze początkowo informowały, że zginęło pięcioro dzieci: przedszkolak, pierwszoklasista i trzech czwartoklasistów. W środę policja podała jednak, że zginęło w sumie sześcioro dzieci.
Z policyjnych ustaleń wynika, że Walker jechał wąską i krętą ulicą, a także przekroczył dozwoloną prędkość. Autobus został zmiażdżony i niemal rozerwany na pół.
Walker usłyszał zarzuty spowodowanie katastrofy w ruchu drogowym, sprowadzenie zagrożenia i brawurową jazdę.
Przewodniczący Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu Christopher Hart powiedział w środę dziennikarzom, że w ciągu ostatnich trzech lat na tym odcinku drogi nie zdarzył się wypadek.
Hart dodał, że odcinek nie znajdował się na regularnej trasie autobusu. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego Walker zdecydował się tamtędy pojechać.
Władze szpitala poinformowały, że po wypadku do placówki trafiło sześciu uczniów w ciężkim stanie i sześciu kolejnych z lżejszymi obrażeniami. Oprócz tego dziewiętnaścioro dzieci otrzymało tuż po zdarzeniu pomoc medyczną, a następnie zostało wypisanych.
W szpitalu pozostaje sześcioro dzieci, jednak nie podano szczegółów na temat ich stanu.
Austin Garrett z policji w Chattanooga powiedział, że nic nie wskazuje na to, by Walker chciał skrzywdzić dzieci umyślnie.
Autor: kg\mtom / Źródło: Reuters