Influencerka bagatelizowała koronawirusa, jej mąż przegrał walkę z COVID-19. "Serce Dmytra nie wytrzymało"

Według ukraińskiej redakcji BBC 34-letni Dmytro Stużuk zachorował na COVID-19 około tygodnia temu. Dziennikarze przypominają, że w marcu jego żona, instagramerka Sofija Stużuk opublikowała długi wpis poświęcony koronawirusowi. Oznajmiła w nim, że wirus był "sztucznie stworzony w 2015 roku". "Bez wątpienia przechodzi się go nie za przyjemnie. Ale niebezpieczeństwo jest jawnie wyolbrzymione. Nie jest on dużo straszniejszy od zwyczajnej grypy, naprawdę. Nie boję się wirusa" - twierdziła.

W związku z zachorowaniem i śmiercią męża napisała kolejny post, w którym nadal utrzymywała, że "COVID-19 nie jest niebezpieczną chorobą dla tych, którzy są całkowicie zdrowi", ale dodała, że "Dima miał problemy z układem krążenia i powikłania dotknęły serce". Jak poinformowała w piątek, "serce Dmytra nie wytrzymało".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Przed śmiercią bloger opisał na Instagramie, jak wyglądał u niego przebieg COVID-19. Jak relacjonował, podczas pobytu w Turcji poczuł się źle. "Obudziłem się w środku nocy, ponieważ moja szyja była spuchnięta i ciężko było mi oddychać. Jednocześnie trochę bolał mnie brzuch. Następnego dnia pojawił się kaszel, ale nie miałem podwyższonej temperatury. Nie miałem też żadnych szczególnych objawów choroby, więc pomyślałem, że może to efekty treningu, zmiany klimatu i diety, a także spania w klimatyzacji" - napisał Dmytro pod zdjęciem, na którym ma na twarzy maskę tlenową.

Mężczyzna poddał się testowi na koronawirusa, który dał wynik pozytywny. "Zalecili mi leczenie, dali aparat tlenowy, ponieważ miałem niski poziom tlenu we krwi" - poinformował. We wpisie opublikowanym niedługo przed śmiercią przekonywał, że jego stan jest stabilny. 

BBC Ukraina podaje, że Sofija Stużuk ma najwięcej followersów na ukraińskim Instagramie - 5 milionów, a jej mąż miał milion obserwujących. Tematyka wpisów obojga obejmuje m.in. zdrowy styl życia i fitness.