Ewakuowano 800 osób, a 20 trafiło do szpitala z objawami zatrucia, po wykolejeniu się jadącego do Polski pociągu z płynnym fosforem. Chmura substancji chemicznych nie przemieszcza się w stronę naszego kraju.
- Przemyśl został powiadomiony, Straż Graniczna została powiadomiona, Warszawa też wie. Chcieliśmy zaproponować pomoc z jednostek, które mamy na Podkarpaciu. Ale powiedzieli, że sobie dadzą radę. To jest na tyle opanowane, że nie potrzebują pomocy - powiedział radiu RMF FM kapitan Paweł Furman z Wojewódzkiej Komendy Straży Pożarnej w Rzeszowie.
Ukraińska straż pożarna zapewnia, że sytuacja jest już opanowana, choć pożar nie został jeszcze do końca ugaszony, bo fosfor gasi się bardzo trudno. Strażacy czekają też na pomoc bardziej doświadczonych w takich katastrofach kazachskich kolegów. Pociąg wiozący fosfor do Polski jechał właśnie z Kazachstanu.
O wypadku poinformowały we wtorek źródła w ukraińskim Ministerstwie ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. O godz. 16.40 czasu lokalnego (15.40 czasu polskiego), w okolicy miejscowości Ożediw, przewróciło się 15 cystern z płynnym żółtym fosforem, z których pięć stanęło w płomieniach.
Podczas pożaru powstała chmura substancji chemicznych. Strefa skażenia wyniosła około 90 km kwadratowych i objęła 14 wiosek. Zagrożonycj jest ok. 11 tysięcy ludzi. 20 osób, głównie strażaków, trafiło do szpitala.
Z pięciu wiosek leżących w pobliżu miejsca wypadku ewakuowano 800 osób, ale wielu mieszkańców odmówiło opuszczenia domów. Zalecono im, by pozamykali okna i nie wypuszczali na dwór zwierząt.
Przedstawiciele wojska ukraińskiego twierdzą, że z powodu silnego słońca i temperatury przewyższającej 30 stopni Celsjusza, fosfor szybko wysycha, co jest bardzo niebezpieczne.
Dawka śmiertelna fosforu wynosi 0,10 grama. Żółty fosfor powoduje m.in. marskość wątroby.
Źródło: TVN24, PAP, Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24