Ukraińcy uderzyli w stanowisko dowodzenia Rosjan na Krymie. Dowódca czeka na "epicki raport"

Generał Mykoła Ołeszczuk poinformował w czwartkowym wpisie na kanale Telegram o atakach sił ukraińskich w pobliżu Sewastopola i Eupatorii, nie ujawnił jednak szczegółów. Napisał, że okupanci rozpowszechniali fake newsy o ostrzelaniu "bunkru z zastępcą naczelnego dowódcy ukraińskich sił zbrojnych Walerego Załużnego i dziewięcioma innymi generałami". "Czekam od wrogiej propagandy na taki sam epicki raport z Sewastopola i Eupatorii" - ironizował.

Na kanale Telegram Ołeszczuk zamieścił też wideo, ukazujące potężny słup dymu w wyniku eksplozji. Nie wiadomo, skąd pochodzi to nagranie.

StratCom ukraińskich sił zbrojnych (Zarząd Komunikacji Strategicznych) poinformował, że ukraińskie wojsko zaatakowało stanowisko dowodzenia Rosjan w pobliżu Sewastopola w czwartek około godziny 15 (godz. 14 w Polsce).

Media w Kijowie relacjonowały, że podczas ogłoszonego na Krymie alarmu powietrznego w Sewastopolu i Eupatorii doszło do serii eksplozji. Tak zwany gubernator sewastopolski Michaił Razwożajew poinformował, że "fragmenty zestrzelonej rakiety spadły na prywatny dom, w wyniku czego jedna osoba została ranna". Razwożajew przekazał, że w niebie nad Sewastopolem "zestrzelono kilka celów powietrznych". Czwartkowy atak nazwał "najbardziej zmasowanym".

Resort obrony w Moskwie raportował o "dziesięciu zestrzelonych rakietach" nad półwyspem, nie ujawniając żadnych szczegółów.

Agencja Reutera podała, że ukraińskie siły uderzyły w rosyjskie stanowisko dowodzenia w pobliżu Sewastopola, znajdującego się ponad 200 km od terytorium kontrolowanego przez Kijów, a także przeprowadziły atak na jednostkę wojskową na Półwyspie Krymskim.

Reuters przypomniał, że Ukraina nasiliła ataki na Krym, zaanektowany w marcu 2014 roku, chcąc zniszczyć potencjał wojskowy Rosji i zmusić jej flotę do wycofania się z Morza Czarnego.