Szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu oznajmił, że Ankara źle odbiera reakcje Europy na czystki po zamachu i nie chce, by jej dawano "lekcję demokracji". Uznał też za "niefortunne" komentarze Waszyngtonu na temat zwolnień w tureckiej armii.
Cavusoglu odniósł się w ten sposób do uwag szefa wywiadu USA Jamesa Clappera oraz szefa centralnego dowództwa armii USA generała Josepha Votela, którzy powiedzieli w czwartek, że wielkie czystki w tureckich siłach zbrojnych utrudniają współpracę z Ameryką oraz wspólną walkę z Państwem Islamskim (IS). - Ma to wpływ na tę walkę, ponieważ dotyczy wszystkich segmentów aparatu bezpieczeństwa w Turcji. Wielu z moich (tureckich) partnerów zostało objętych czystką lub aresztowanych (...). Nie ma cienia wątpliwości, że spowolni to (walkę z IS) i utrudni współpracę z Turcją - ostrzegł Clapper.
Turcy nie chcą być pouczani
Szef tureckiej dyplomacji powiedział dziennikarzom, że jeśli Amerykanie "pytają o to, czy walka z IS została utrudniona przez czystkę w armii, to odpowiadamy, że wręcz przeciwnie, gdy armia zostaje oczyszczona, staje się bardziej godna zaufania oraz czysta i efektywna w boju". Cavusoglu dodał, że gdyby nie wcześniej przeprowadzone czystki w policji nieudany wojskowy pucz mógłby się zakończyć sukcesem. Skomentował też zatrzymania dziennikarzy (wydano nakaz zatrzymania 89 osób): "Dziennikarze ci pracowali dla mediów należących do organizacji terrorystycznej" - powiedział. Organizacją terrorystyczną tureckie władze nazywają ruch Hizmet (Służba) tureckiego kaznodziei Fetullaha Gulena, mieszkającego w USA. Władze Turcji oskarżają go o to, że był mózgiem nieudanego puczu. Według Cavusoglu dziennikarze, którzy mają stanąć przed sądem "zaangażowali się w działalność polegającą na fabrykowaniu informacji, które służyły" ruchowi Gulena. "Oni nie mogą pozostać nietykalni" - dodał.
Zmiana kursu?
Minister odniósł się też do niespokojnej reakcji Zachodu na próby zbliżenia między Turcją a Rosją i uznał ją za przesadną. W czwartek generał Votel powiedział, że między Waszyngtonem a Ankarą pojawiły się "tarcia", nie podał jednak żadnych szczegółów. Dodał jedynie: "Musimy ograniczyć to ryzyko, zapanować nad nim natychmiast". W poniedziałek Cavusoglu ostrzegł, że jeśli USA nie zgodzą się na ekstradycję Gulena, to wpłynie to na stosunki Ankary z Waszyngtonem. Gulen, który od 1999 roku mieszka w USA, zaprzecza, jakoby był zamieszany w udaremniony zamach stanu. Jest on dawnym sojusznikiem prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który jednak obecnie uznaje go za swego największego wroga.
Autor: mk/ja / Źródło: PAP