"Tam zabijają za butelkę wody"

- Tu jest miejscami strasznie. Haiti zawsze było niebezpiecznie, ale teraz, kiedy ludzie są głodni i spragnieni, są w stanie zabić za butelkę wody. A broń mają i jej nie ukrywają – opisywał Wrona.

USA zwiększa wojsko

Amerykańskie agencje podały wieczorem, że jeden Amerykanin został w poniedziałek zabity, a trzech lekko rannych w nieznanych jeszcze okolicznościach. USA zwiększa liczbę wojska na Haiti - do poniedziałku włącznie ma tam przybyć w sumie 7 500 żołnierzy piechoty morskiej.

Armia jest niezbędna do zapewnienia bezpieczeństwa przy dostarczaniu i rozdawaniu pomocy dla ofiar. Wielu policjantów zginęło podczas trzęsienia ziemi. Władze haitańskie liczą, że amerykańscy marines poradzą sobie z uzbrojonymi w maczety bandami plądrującymi Port-au-Prince.

"Bezmiar ubóstwa i beznadziei”

- Zasada jest bardzo prosta: nie pokazujesz, że masz wodę lub jedzenie. Bo jak to zrobisz, zostanie ci wydarta, a potem się na ciebie rzucą, bo pomyślą, że masz więcej. Widziałem, jak tłum rzucił się na ciężarówkę rozdającą wodę. Woda była w woreczkach i połowa, jak nie więcej, została zniszczona, ale nikt na to nie zwracał uwagi – relacjonował reporter. Jak dodał, „nigdy nie widział takiego bezmiaru ubóstwa i beznadziei”

Ten obraz uzupełnił płk Andrzej Kruczyński, były żołnierz Gromu, który brał udział w misji tej jednostki na Haiti w 1994. - Nazywano to miejsce piekłem na ziemi, nie wiem, jak to można dziś opisać. Zobaczyłem straszną biedę, brud, smród i ubóstwo. A w 1994 skala była nieporównywalna z tym, co się teraz dzieje – przypomniał.

kaw/ola

Źródło: TVN24, PAP