Brała udział w testach szczepionki Pfizera. "Czasem trzeba dać ludziom dobry przykład"

Źródło:
ENEX, TVN24

Na początku września dostaliśmy pierwszą dawkę. Po trzech tygodniach była kolejna. Później prowadziliśmy już tylko dziennik, w którym musieliśmy pisać, czy nie mamy żadnych objawów - mówiła uczestniczka testów szczepionki na COVID-19 koncernu Pfizer.

Amerykański koncern farmaceutyczny Pfizer poinformował w poniedziałek, że rozwijany przez niego projekt szczepionki przeciwko COVID-19 ma ponad 90 procent skuteczności. W komunikacie firmy przekazano, że eksperymentalną szczepionkę podano łącznie ponad 43 tysiącom ochotników, z czego mniej niż 10 procent zachorowało na COVID-19.

Firma ogłosiła, że w 2021 roku może wyprodukować do 1,3 miliarda dawek substancji. Projekt szczepionki jest rozwijany we współpracy z niemiecką firmą biotechnologiczną BioNTech SE.

"Uznałam, że to ważne"

Uczestniczką badania była Gina Plata-Nino, prawniczka z Worcester w stanie Massachusetts. - Udzielam się w lokalnej organizacji mającej na celu zrównanie dostępu do opieki zdrowotnej. Staraliśmy się zrobić coś w sprawie pandemii. Niestety wirus mocno wpłynął na społeczność Latynosów, dlatego zostaliśmy poproszeni o udział w badaniach jako członkowie tej organizacji - mówiła w rozmowie z reporterką kanału należącego do stacji CBS.

Dodała, że gdyby nie zaufanie do tych ludzi, osobiście by się na to nie zgodziła. - Uznałam jednak, że to ważne. Poza tym, czasem trzeba dać ludziom dobry przykład - powiedziała.

Pfizer planuje rozprowadzić swoją szczepionkę na całym świecie
Pfizer planuje rozprowadzić swoją szczepionkę na całym świecieTVN24

Opowiedziała, jak wyglądały badania. - Zaczynamy od wniosku. Jak już przejdziemy przez proces rejestracji, to czekamy na telefon z zaproszeniem na pierwsze szczepienie. Trwa to około trzech godzin, bo przed podaniem szczepionki trzeba mieć komplet badań. Sprawdzają krew i inne rzeczy. Robią też oczywiście test na koronawirusa. Gdy skończą, dostajemy zastrzyk - mówiła Plata-Nino.

- Po około trzech tygodniach zostałam zaproszona na drugą dawkę szczepionki. Po kilku tygodniach musieliśmy już tylko upewnić się, że wszystko jest w porządku - dodała.

Pytana, kiedy uczestnicy badania dostali zastrzyki, powiedziała, że wydaje jej się, że na początku września dostali pierwszą dawkę. - Po trzech tygodniach była kolejna. Później prowadziliśmy już tylko dziennik, w którym musieliśmy pisać, czy nie mamy żadnych objawów - mówiła.

Gina Plata-Nino przyznała, że nikt z uczestników badania nie wiedział, czy to była szczepionka, czy placebo. - Było nas czworo, a szanse pół na pół - mówiła. - Wciąż porównywaliśmy nasze notatki, by próbować w ten sposób rozróżnić, kto co dostał. Powiedziano nam, że gdy już szczepionka zostanie zarejestrowana, dowiemy się, kto nie musi się już o to martwić. Na razie czekamy - dodała.

Autorka/Autor:js/adso

Źródło: ENEX, TVN24