Wenezuelska opozycja oskarża prezydenta Hugo Chaveza o to, że proponując zmiany w konstytucji chce zatrzymać władzę na zawsze. Sam Chavez zapowiada zbudowanie państwa socjalistycznego na miarę XXI wieku.
W sześciogodzinnym przemówieniu przed złożonym wyłącznie z jego zwolenników parlamentem, Chavez przedstawił założenia swej reformy - 33 nowe artykuły do konstytucji. Przedłużałyby mandat prezydencki z 6 do 7 lat i pozwalałyby prezydentowi startować w wyborach nieograniczoną ilość razy.
Wbrew obawom opozycji, Chavez nie zaproponował zniesienia własności prywatnej. Planuje jednak ustanowienie obok niej różnych typów własności społecznej, publicznej i mieszanej.
Proponuje on także skrócenie dnia pracy do 6 godzin i zakaz pracy w nadgodzinach. Chce doprowadzić w ten sposób do wzrostu zatrudnienia poprzez zwiększenie liczby legalnych miejsc pracy.
Przywódca głównej konserwatywnej partii opozycyjnej Najpierw Sprawiedliwość - Julio Borges, zapowiedział zwrócenie się do Najwyższego Trybunału Sprawiedliwości, aby wypowiedział się, czy zmiany w konstytucji nie wymagają powołania w tym celu Zgromadzenia Konstytucyjnego.
Wenezuelski parlament, czyli jednoizbowe Zgromadzenie Narodowe, składa się z 167 deputowanych - wyłącznie zwolenników Chaveza, ponieważ opozycja odmówiła udziału w wyborach w 2005 roku. W tej sytuacji debata i głosowanie nad zmianami w konstytucji, jakich chce prezydent, byłyby sprowadzone - zdaniem opozycji - do czystej formalności.
Hugo Chavez zaproponował, aby jego projekt reform został poddany pod referendum ogólnonarodowe.
Źródło: PAP, APTN