Dzikie słonie zadeptały śpiących Rohindżów, którzy uciekli z Birmy do Bangladeszu. Zginęła trójka dzieci i kobieta. To drugi taki incydent od czasu przybycia setek tysięcy uchodźców z Birmy - podaje agencja Reuters.
Do tragedii doszło w sobotę w obozie dla uchodźców w Koks Badźar na południu Bangladeszu. Jak podaje agencja Reuters, obozy powstały w niektórych rejonach na trasach słoni.
"Musimy być w pogotowiu"
Oprócz zabitych, czterech uchodźców z sąsiednich namiotów zostało rannych. Trafili w stanie krytycznym do szpitala – taką informację agencji Reuters przekazała lokalna policja.
30-letni Abdul Sukoor, którego namiot na obrzeżu obozu został również podeptany, powiedział, że uciekł wraz z rodziną, gdy usłyszał krzyki innych osób. - Musimy być stale w pogotowiu w nocy - powiedział.
Według Organizacji Narodów Zjednoczonych codziennie około 2 tysiące Rohindżów ucieka ze stanu Rakhine na zachodzie Birmy do Bangladeszu.
Ponad pół miliona uchodźców z Birmy uciekło do Bangladeszu w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Narody Zjednoczone oskarżają zamieszkaną głównie przez buddystów Birmę o czystki etniczne. Human Rights Watch (HRW) zarzuca władzom Birmy popełnianie zbrodni przeciwko ludzkości i wezwała we wrześniu Radę Bezpieczeństwa ONZ do nałożenia sankcji na ten kraj, w tym embarga na broń.
Działania zbrojne na dużą skalę
Pod koniec sierpnia birmańskie wojsko rozpoczęło w stanie Rakhine działania zbrojne na dużą skalę. Były one odpowiedzią na skoordynowane ataki rebeliantów, przeprowadzone 25 sierpnia przez bliżej nieznaną organizację Arakańska Armia Zbawienia Rohindżów (ARSA) na 30 posterunków policji i bazę wojskową.
W birmańskiej polityce sprawa Rohindżów jest delikatną kwestią. Radykalne grupy buddyjskie doprowadziły do przyjęcia przez poprzedni rząd licznych przepisów dyskryminujących tę społeczność, w tym pozbawienie Rohindżów swobody poruszania się, dostępu do opieki zdrowotnej, rynku pracy oraz edukacji.
Autor: ran/tr / Źródło: Reuters,PAP