Największy okręt podwodny świata rozpoczął swoją podróż na Morze Bałtyckie - poinformowała agencja Interfax. Dymitr Doński był widziany jak wpłynął do bazy rosyjskiej Floty Północnej w Siewieromorsku, co ma być pierwszym etapem rejsu do Sankt Petersburga. Okręty takiej klasy na Morzu Bałtyckim to absolutny ewenement.
Agencja podała informację o rozpoczęciu niecodziennego rejsu powołując się na swoje źródła w rosyjskim wojsku. - Dymitr Doński wypłynął ze swojej bazy w Siewierodwińsku i 27 maja po raz pierwszy od wielu lat zawinął do głównej bazy Floty Północnej w Siewieromorsku - powiedział informator.
Potwierdzają to fotografie wykonane przez blogerów z Murmańska - umiejscowionego blisko bazy w Siewieromorsku. Widać na nich wyraźnie wielkiego Dymitra Dońskiego, którego nie sposób pomylić z innym okrętem.
The nuclear submarine cruiser ”Dmitry Donskoy” in Severomorsk. (https://t.co/raT705DSRb) pic.twitter.com/Yqdw9Q5Z4H
— Oleg Kuleshov (@fotoflota) 27 maja 2017
Kurs na Bałtyk?
Według agencji Interfax to pierwszy etap podróży w kierunku Morza Bałtyckiego. - Dymitr Doński jest gotowy do parady w Sankt Petersburgu - podali autorzy depeszy. Wielki okręt podwodny ma być gwoździem programu uroczystych obchodów Dni Floty oraz targów uzbrojenia morskiego IMDS. Oba wydarzenia odbywają się na przestrzeni kilku dni, od 28 czerwca do 2 lipca.
Jak podaje zarówno Interfax jak i rosyjski portal zajmujący się informacjami na temat floty, flotprom.ru, Dymitr Doński przez ostatnie półtora miesiąca przechodził doraźny remont w stoczni Zwiezdoczka w Siewierodwińsku, gdzie został zbudowany pod koniec lat 70. Potwierdziła to sama stocznia, choć nie podała, czy miało to związek z rzekomym rejsem na Bałtyk.
Rosyjskie wojsko oficjalnie nie skomentowało sprawy. O zjawieniu się wielkiego atomowego okrętu podwodnego nie ma też informacji ze strony organizatorów targów IMDS.
Dodatkowo norweski portal "The Independent Barents Observer", który śledzi wydarzenia na rosyjskiej Dalekiej Północy (głównie ze względu na potencjalne ryzyko ekologiczne jakim są starzejące się rosyjskie okręty z napędem atomowym), również potwierdził tę informację.
Agencja Interfax twierdziła wcześniej, że razem z Dymitrem Dońskim do Sankt Petersburga ma przybyć okręt flagowy rosyjskiej floty - krążownik atomowy Piotr Wielki. Teraz podaje jednak, że plany się zmieniły i popłynie krążownik Marszałek Ustinow, który dopiero co został gruntownie zmodernizowany po kilkunastu latach przerwy.
Zamontowano na nim szereg nowoczesnych systemów, które Rosjanie mogą chcieć zaprezentować na targach IMDS.
Bardzo niecodzienni goście
Oba rosyjskie okręt, jeśli rzeczywiście pojawią się na Bałtyku, na pewno wywołają duże poruszenie. Takie jednostki się tu praktycznie nie pojawiają. Zwłaszcza atomowe okręty podwodne, które są po prostu za duże na płytki Bałtyk i trzymają się oceanów. Dymitr Doński prawdopodobnie będzie musiał większość podróży przebyć na powierzchni, bowiem od stępki do szczytu nadbudówki ma około 30 metrów. To dziesięciopiętrowy budynek. Przy średniej głębokości Bałtyku wynoszącej około 50 metrów, nie pozwala to na swobodne operowanie w zanurzeniu, poza głębszymi obszarami w centralnej części morza.
Rejs tak wielkiego i niespotykanego okrętu na pewno wywoła reakcję państw NATO. Zwłaszcza, że w najbliższych dniach rozpoczynają się największe manewry sojusznicze na Bałtyku - Baltops 17. Potrwają do drugiej połowy czerwca, kiedy Dymitr Doński może teoretycznie pokonywać ostatni etap swojej podróży do Sankt Petersburga. Mogący mu towarzyszyć Marszałek Ustinow też będzie bardzo ciekawym celem do obserwacji, bo dopiero co skończył wspomnianą modernizację i prawdopodobnie jest jeszcze słabo rozpoznany przez sojusznicze wywiady.
Dymitr Doński sam w sobie nie stanowi jednak jakiegoś zagrożenia. Od ponad dekady służy jedynie jako jednostka testowa dla nowych rakiet balistycznych. Jego oryginalne uzbrojenie w postaci rakiet balistycznych R-39 z głowicami jądrowymi już dawno wycofano z użycia. Zostało mu jedynie sześć wyrzutni torpedowych do samoobrony. Jest ostatnim okrętem swojej klasy w służbie. Trzy inne jednostki projektu 941 (NATO: Typhoon) złomowano, dwie kolejne czekają na ten sam los. Dymitr Doński też ma trafić do pieców hutniczych, ponieważ jest drogi w utrzymaniu a bardzo rzadko wykorzystuje się go do testów.
Potencjalny rejs do Sankt Petersburga będzie więc głównie operacją propagandową. Posłuży do wielkiej demonstracji a na targach IMDS będzie służył głównie jako ciekawostka i eksponat niemal muzealny. Na pewno wywoła jednak wielkie poruszenie, bo gigantyczne jednostki projektu 941 nigdy nie opuszczały Dalekiej Północy i bardzo rzadko były pokazywane szerszej publiczności. W czasach ZSRR były tajną superbronią, której budowa była prawdopodobnie jednym z najdroższych jeśli nie najdroższym programem zbrojeniowym Kraju Rad. To istne giganty, wypierające dwa razy więcej wody (podstawowa miara wielkości okrętów) niż kolejne na liście amerykańskie jednostki typu Ohio.
Autor: mk/gry / Źródło: Interfax, The Independent Barents Observer, FlotProm, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: kuleshovoleg.ru | Oleg Kuleszow