Aman Tulejew, szef obwodu kemerowskiego w Rosji, gdzie doszło w niedzielę do tragicznego pożaru, może stracić posadę nie wcześniej niż za kilka miesięcy. Zastąpić go może urzędnik, którego niezależne media wiążą z biznesmenem zbliżonym do Kremla.
Tulejew ściągnął na siebie uwagę mediów, gdy po pożarze, w którym zginęły 64 osoby, publicznie przeprosił prezydenta Władimira Putina. Nie znalazł jednak słów współczucia dla ludzi, którzy na centralnym placu Kemerowa żądali od władz informacji o śledztwie w sprawie tragedii. Gubernator mówił, że na placu protestują chuligani, a nie krewni ofiar i że na wydarzeniach w Kemerowie próbuje zbić kapitał opozycja.
"Typowa arogancja urzędników"
Do ludzi na placu przyjechał jeden z zastępców gubernatora, Siergiej Cywilow, który zarzucił jednemu z protestujących chęć "wylansowania się". Mężczyzna ten odparł, że stracił w pożarze pięcioro członków rodziny, w tym troje dzieci. Kilka godzin później Cywilow próbował naprawić błąd, przyklękając przed tłumem i prosząc o wybaczenie.
Zachowanie kemerowskich władz podczas tragedii, która wstrząsnęła Rosją, komentatorzy powszechnie oceniają jako typową arogancję regionalnych urzędników. Jednocześnie pojawiły się głosy, że jeśli Tulejew nie zostanie odwołany przez Kreml, to wpłynie to negatywnie na wizerunek Putina. Już wcześniej oceniano, że gubernator rządzący regionem od ponad 20 lat, odejdzie ze stanowiska, a na jego następcę typowano Cywilowa.
"Gospodarz Kremla nie lubi podejmować decyzji, które wyglądałyby jak uleganie"
Tymczasem, jak oceniają moskiewskie media, tragedia w Kemerowie nie pociągnie za sobą rychłej dymisji Tulejewa, gdyż gospodarz Kremla nie lubi podejmować decyzji, które wyglądałyby jak uleganie presji ulicy. Jak powiedziały portalowi RBK źródła zbliżone do administracji Putina, "pokazowa" dymisja nie jest w najbliższym czasie planowana.
Siergiej Cywilow, który obecnie odpowiada za przemysł i transport w regionie, został zastępcą Tulejewa na początku lutego. Moskiewskie dzienniki oceniały nominację jako prawdopodobne szykowanie następcy Tulejewa, którego Kreml pragnął zatrzymać do wyborów prezydenckich. Kemerowo tradycyjnie wykazywało się wysokimi wskaźnikami poparcia dla władz centralnych. W wyborach 18 marca Putin uzyskał w obwodzie 85 procent głosów przy 85-procentowej frekwencji.
"Przyjaciel" Putina
Cywilow był w chwili nominacji dyrektorem generalnym i współwłaścicielem firmy Kolmar prowadzącej wydobycie węgla w Jakucji. Fakt, iż zastępcą gubernatora został przybysz z odległego regionu i że krótko wcześniej spotkał się z nim sam Putin, wywołał domysły, że Cywilow wkrótce stanie na czele obwodu. Jeśli tak się stanie, to - jak ocenia niezależna telewizja Dożd - obwodem kemerowskim rządzić będzie "człowiek Giennadija Timczenki", biznesmena nazywanego przez media przyjacielem Władimira Putina. Timczenko jest właścicielem 30 procent akcji Kolmaru.
Telewizja Dożd twierdzi, że Cywilow mógł być powiązany również z Igorem Sobolewskim, kolegą Putina ze studiów prawniczych w Petersburgu. Z osobą o takim samym nazwisku i z bratem Sobolewskiego Cywilow prowadził do 2013 roku w Petersburgu firmę prawniczą - podaje niezależna stacja.
Dożd przypomina, że nazwisko Igora Sobolewskiego pojawiło się w mediach w Hiszpanii, gdy w 2008 roku w tym kraju zatrzymano członków tzw. tambowskiej grupy przestępczej. Z podsłuchanych rozmów, których fragmenty opublikowała prasa wynikało, że przestępcy mieli w Rosji wysoko postawionych znajomych, a jednym z nich był Sobolewski, wówczas wiceszef Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej.
Tulejew odwołał w środę dwójkę mniej ważnych urzędników odpowiedzialnych w administracji regionu kemerowskiego za sprawy wewnętrzne, a nie za infrastrukturę. RBK ocenia, że sam gubernator może zostać odwołany późną wiosną.
Autor: JZ/AG / Źródło: PAP