Zawinił "czynnik ludzki" - tak brytyjska policja tłumaczy się z afery związanej z poszukiwaniem zwłok zamordowanej Tii Sharps. Policji mimo użycia psów tropiących udało się odkryć ciało nastolatki dopiero po czwartym przeszukaniu w domu babci. Kobieta i jej konkubent zostali zatrzymani pod zarzutem morderstwa.
12-letnia Tia Sharp zaginęła w New Addington w piątek 3 sierpnia. Jej ciało policja znalazła dokładnie po tygodniu, po trzech nieudanych przeszukaniach domu babci nastolatki. Scotland Yard przeprosił matkę dziewczyny i przyznał, że zwłoki nastolatki powinny zostać znalezione w ubiegłą niedzielę, w czasie pierwszego przeszukania. Cztery przeszukania Po raz pierwszy policja odwiedziła babcię nastolatki w dzień jej zaginięcia, ale - jak tłumaczy - była to "wstępna kontrola", a nie regularne przeszukanie. Druga wizyta w obecności mieszkańców domu miała miejsce w niedzielę i zajęła dwie godziny. Policjanci szukali w miejscu, gdzie znajdowało się ciało, ale nie natrafili na nie. W trakcie trzeciej wizyty funkcjonariusze użyli psa tropiącego. Mimo to nie znaleźli ciała Brytyjki. Zabiła babcia W poszukiwania zaginionej 12-latki włączyły się setki Brytyjczyków: policja, strażacy, ochotnicy. W mediach występowała rodzina zamordowanej dziewczyny, powstały plakaty, ulotki i koszulki z wizerunkiem zaginionej Sharps. W mediach, w koszulce ze zdjęciem wnuczki brylowała babcia 46-letnia Christine. Dopiero w piątek, w trakcie czwartego przeszukania domu kobiety policja odkryła zwłoki. Pod zarzutem zabójstwa zatrzymana została babcia ofiary i jej 37-letni konkubent. Brytyjskie media podają, że także on - jako ochotnik - uczestniczył w poszukiwaniach 12-latki. Decyzją prokuratora koronnego ciało Brytyjki zostało poddane autopsji.
Autor: pk / Źródło: BBC News