Piraci zagnieździli się nad Szprewą


Sensacyjnym sukcesem zakończyły się dla Partii Piratów niedzielne wybory do parlamentu Berlina. Według prognoz telewizji ARD i ZDF dostali oni 9 proc. głosów - to najlepszy wynik tej partii w historii. Wybory wygrali trzeci raz z rzędu socjaldemokraci z SPD.

Według prognoz Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) zdobyła ok. 29 proc. głosów. Sukces ten oznacza, że burmistrzem Berlina pozostanie popularny polityk tej partii Klaus Wowereit, rządzący miastem od 10 lat.

"Biedny, ale sexy"

W ocenie komentatorów to właśnie jego popularność zadecydowała o sukcesie SPD. A wygrane wybory zwiększają jego szanse, by w za dwa lata przed wyborami federalnymi, zostać kandydatem SPD na kanclerza Niemiec.

Wowereit już w 2001 r. publicznie przyznał się do orientacji homoseksualnej. On też jest autorem sloganu, że wprawdzie Berlin jest "biedny, ale sexy".

Sukces piratów

Prognozy dają drugie miejsce chadeckiej CDU - 23 proc. Kolejna partia - Zieloni - zdobyła 18 proc., o niecałe pięć punktów procentowych więcej niż w 2006 roku. Postkomunistyczną Lewicę, która wspólnie z SPD rządziła dotychczas stolicą Niemiec, poparło 11,5 proc., co nie wystarczy jednak do kontynuowania koalicji rządzącej z socjaldemokratami.

Największym zaskoczeniem jest wynik istniejącej zaledwie od pięciu lat Partii Piratów. Jeśli powyborcze sondaże potwierdzą się, wprowadzą oni do berlińskiej Izby Deputowanych 14 posłów. Sukces jest tym większy, że do tej pory nie udało im się zdobyć ani jednego miejsca w żadnym z regionalnych parlamentów Niemiec. - To historyczny dzień dla Partii Piratów i dla Niemiec - powiedział przewodniczący ugrupowania Sebastian Nerz.

Według analiz ośrodków badania opinii publicznej Piratom udało się zmobilizować dużą grupę osób, którzy w poprzednich latach w ogóle nie głosowała, a także pozyskać część dotychczasowych wyborców SPD i Zielonych. Wyborcy Piratów to przede wszystkim młodzi mężczyźni po maturze. Sukces tego ugrupowania jest w duże mierze konsekwencją rozczarowania partiami, które dominowały dotąd w polityce Berlina.

Piraci domagają się przede wszystkim swobody korzystania z internetu i osłabienia ochrony własności intelektualnej. Walczą też o większą przejrzystość polityki i zaangażowanie społeczne. Domagają się też wprowadzenia płacy minimalnej i większych nakładów na oświatę. Wśród najbardziej kontrowersyjnych postulatów, które znalazły się w berlińskim programie wyborczym Piratów, jest zniesienie biletów na komunikację miejską oraz obniżenie wieku wyborczego - do zera.

Liberałowie na marginesie

Do parlamentu nie dostała się Partia Wolnych Demokratów (FDP), która uzyskała około 2 proc. głosów, o ponad 5,5 punktu procentowego mniej niż przed pięciu laty. To kolejna w tym roku bolesna porażka niemieckich liberałów, którzy współrządzą Niemcami w koalicji z chadecją.

Według prognoz frekwencja wyborcza wyniosła 59 proc.

Berlin jest jednym z 16 krajów związkowych Niemiec. Miasto boryka się z problemami ekonomicznymi - poziom zarobków w stolicy jest dużo niższy niż w zachodnioniemieckich metropoliach, bezrobocie sięga 13 proc., a długi miasta 63 miliardów euro.

Źródło: PAP