Przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan oświadczył, że podczas jesiennych wyborów nie będzie się ubiegał o reelekcję. Oznajmił, że będzie pracował do końca kadencji.
Ryan wyjaśnił, że rezygnuje z powodów rodzinnych, bo nie chce być znany trójce swoich dzieci "tylko jako weekendowy tata". Niemniej Ryan dodał, że dał w swojej pracy wszystko i nie żałuje "wybrania tej odpowiedzialności".
48-letni skrajnie liberalny Ryan, który w 2012 roku był kandydatem na wiceprezydenta USA, został szefem Izby Reprezentantów w październiku 2015 roku w następstwie rewolty w radykalnie konserwatywnym skrzydle mającym większość w Izbie republikanów.
Paul Ryan mimo wahań, a nawet słów krytyki pod adresem kandydata republikanów Donalda Trumpa w ostatniej chwili kampanii wyborczej zdecydowanie go poparł. Po wyborze Trumpa powiedział, że "będzie pracował ramię w ramię" z nowym prezydentem, by wcielać w życie program republikanów.
Nasilają się spekulacje
Podczas tej samej konferencji prasowej Ryan powiedział, że jest przekonany, iż prezydent Donald Trump nie zwolni prokuratora specjalnego Roberta Muellera badającego sprawę Russiagate. - Nie mam powodu sądzić, że do tego dojdzie (...), ponieważ rozmawiałem o tym z ludźmi w Białym Domu - dodał.
Od początku tygodnia, kiedy Trump powiedział: "Dlaczego nie mam po prostu zwolnić Muellera? To, co się dzieje, to hańba", nasilają się spekulacje, że prezydent zamierza pozbyć się prokuratora specjalnego, który bada kontakty jego otoczenia z przedstawicielami Kremla, a ostatnio koncentruje się na zagranicznym finansowaniu jego kampanii wyborczej i ewentualnym blokowaniu przez Trumpa działania wymiaru sprawiedliwości.
We wtorek rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders powiedziała, że prezydent Trump uważa, iż ma władzę pozwalającą mu na zwolnienie prokuratora specjalnego.
Autor: MR\mtom / Źródło: PAP