Media: problem w niemieckich szkołach jest większy niż zakładano. Minister: sygnał alarmowy

Źródło:
PAP
Dom, w którym urodził się Adolf Hitler. Braunau am Inn, Austria
Dom, w którym urodził się Adolf Hitler. Braunau am Inn, AustriaReuters Archive
wideo 2/6
Dom, w którym urodził się Adolf Hitler. Braunau am Inn, AustriaReuters Archive

W niemieckich szkołach problem dotyczący prawicowo-ekstremistycznych zdarzeń jest najwyraźniej większy, niż zakładano - napisał portal dziennika "Die Welt". Podano, że rośnie liczba zgłaszanych incydentów.

Debata na temat incydentów prawicowo-ekstremistycznych w szkołach rozgorzała po tym, jak Laura Nickel i jej kolega Max Teske - dwoje nauczycieli ze szkoły w Burg (Brandenburgia) - poinformowali o problemach w liście otwartym. Podkreślili, że kierownictwo szkoły bagatelizowało ekstremistyczne incydenty wśród uczniów.

Wzrost ekstremistycznych incydentów

Kilka tygodni po publikacji listu politycy wzywają do ogólnokrajowych działań. Ten problem ma realny, poważny wymiar - podkreślił portal dziennika "Die Welt", dodając, że liczba incydentów zgłaszanych przez szkoły w niektórych krajach związkowych nasiliła się w ciągu ostatniego roku.

Znaczny wzrost ekstremistycznych incydentów odnotowano w Brandenburgii. Z danych ministerstwa edukacji wynika, że w roku szkolnym 2021/2022 szkoły zgłosiły blisko 60 zdarzeń, które zostały sklasyfikowane jako antysemickie, ksenofobiczne lub prawicowo-ekstremistyczne. W tym roku szkolnym do początku czerwca doszło do niemal 100 incydentów.

Turyngia również odnotowała wzrost. W zeszłym roku szkolnym zgłoszono 91 ekstremistycznych incydentów. Dla porównania we wcześniejszych latach było ich poniżej 60. W Meklemburgii-Pomorzu Przednim władze oświatowe odnotowały do połowy czerwca 48 incydentów w bieżącym roku szkolnym.

"Większość z pozostałych krajów związkowych nie była w stanie podać takich danych" - podkreślił "Die Welt". W Bawarii, Berlinie, Nadrenii-Palatynacie, Dolnej Saksonii i Saksonii ministerstwa edukacji nie prowadzą statystyk, bazując na danych policji. Policja jednak rejestruje tylko takie przypadki, które związane są z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa.

"Sygnał alarmowy"

- Wydarzenia w szkole w Brandenburgii są sygnałem alarmowym. Wolność, demokracja, tolerancja i pluralizm to kluczowe wartości naszego społeczeństwa, również w szkołach - skomentowała federalna minister edukacji Bettina Stark-Watzinger (FDP).

- Niestety, wyzwisko "ty Żydzie" jest często używane na szkolnych podwórkach. Dlatego potrzebujemy ogólnokrajowego obowiązku zgłaszania incydentów antysemickich w szkołach - stwierdził komisarz rządu federalnego ds. antysemityzmu Felix Klein.

"Welt am Sonntag" dotarł do wszystkich zgłoszeń, dotyczących incydentów prawicowych ekstremistów, jakie trafiły do ministerstwa edukacji Brandenburgii. "Są one poważniejsze, niż wcześniej zakładano. Tylko w maju tego roku szkoły zgłosiły 34 przypadki, 14 z nich dotyczyły wykonywania przez uczniów nielegalnego nazistowskiego pozdrowienia, często w klasie lub na szkolnym boisku - zauważył "Welt". Zdarzały się okrzyki typu "Heil Hitler" na terenie klas, malowanie swastyk.

Inne z przypadków dotyczył śpiewania przez kilku uczniów piosenek z czasów nazistowskich, podczas gdy inni uczniowie akceptowali to i się śmiali. Jak przyznali, piosenka jest im znana dzięki platformie TikTok.

Zgłoszenia ujawniły też przypadki antysemityzmu w formie opowiadanych dowcipów. Ósmoklasista z Frankfurtu nad Odrą stwierdził natomiast, że "pojedzie do Izraela, aby zabić wszystkich Żydów". Inny uczeń 8 klasy z Brandenburg an der Havel krzyczał na terenie szkoły, że "wszystkich Żydów trzeba zagazować". Szkoły informują nie tylko o przypadkach podziwu dla Hitlera i nienawiści do Żydów, ale także o rasistowskich zdarzeniach.

Jakie działania podejmują szkoły?

Po incydentach szkoły prowadziły rozmowy edukacyjne z uczniami i informowały ich rodziców. "Ministerstwo edukacji Brandenburgii twierdzi, że wspiera nauczycieli i kierownictwo szkół poprzez dalsze szkolenia. Zachęcano także do organizowania wycieczek do miejsc pamięci, rozmów ze świadkami i ocalałymi z Holokaustu" - dowiedział się "Welt".

Laura Nickel i Max Teske, którzy napisali alarmujący list, poinformowali kilka dni temu o chęci odejścia z pracy z uwagi na pojawiające się "ciągłe pogróżki". Jak ocenił Joerg Mueller, szef brandenburskiego Urzędu Ochrony Konstytucji, na rozwój sytuacji w Burg należy patrzeć "z wielkim niepokojem".

- Fakt, że presja jest tak duża, że osoby zaangażowane widzą swoje odejście jako jedyne wyjście, nigdy nie może być dobrym rozwiązaniem. Tym bardziej, że ucieszy to prawicowych ekstremistów - podsumował Mueller.

Autorka/Autor:mb / prpb

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock