Młody Serb poczuł się niezwykle dotknięty, gdy ochrona jednego z klubów nocnych w Belgradzie odmówiła wstępu jemu i jego trzem kolegom. Mężczyzna wyjął z kieszeni granat i trzymając go przy sobie wyciągnął zawleczkę. Po chwili w tłumie ludzi czekających przed klubem doszło do eksplozji.
Do tragedii doszło w niedzielę nad ranem, około godziny 2:30. Mężczyzna stał z trzema kolegami w kolejce do belgradzkiego klubu Idvor.Gdy "na bramce" odmówiono im wstępu do środka, młody Serb, którego danych nie podano, sięgnął po bardzo drastyczne środki. Wyjął trzymany przy sobie granat, wyciągnął zawleczkę i po chwili nastąpiła eksplozja w tłumie kłębiącym się przed wejściem.- Wszystko latało wokół nas. Odłamki trafiały nas wszędzie, w nogi, ręce i korupsy - powiedział 26-letni Zoran Surdan, który został ranny w wybuchu. Sam właściciel granatu zginął na miejscu. Śmierć poniósł także jego kolega oraz jeden z przypadkowych chętnych na wejście do klubu. Osiem osób jest rannych, z czego trzy ciężko.Nie wiadomo, co dokładnie popchnęło meżczyznę do tak drastycznego kroku i czy była to sama odmowa wpuszczenia do klubu, czy też może planował przeprowadzić zamach w środku.
Autor: mk//kdj / Źródło: telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu