Rosyjskie władze ostrzegają tuż przed wyborami przed "prowokacjami" i możliwymi "próbami destabilizacji sytuacji" w stolicy. - Nie radzę nikomu testowania potencjału policji w Moskwie. Ściągamy dodatkowe siły. Nie jest tajemnicą, po co to robimy - powiedział szef moskiewskiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, generał Władimir Kołokolcew.
Na konferencji prasowej wicemer Moskwy Aleksandr Gorbienko mówił, iż "możliwe są próby destabilizowania sytuacji w stolicy Rosji". Wtórował mu generał Kołokolcew, powołując się na dane z monitoringu portali społecznościowych w internecie, oznajmił, że przygotowywane są prowokacje, których celem jest podważenie legalności procesu wyborczego. Przestrzegł też moskwian przed udziałem w nielegalnych akcjach.
Nieoficjalnie wiadomo, że do stolicy z innych regionów Federacji Rosyjskiej przerzucono już ponad sześć tysięcy funkcjonariuszy OMON-u, tj. sił specjalnych policji. Krążą pogłoski, że są wśród nich także policjanci z Czeczenii i innych republik Północnego Kaukazu. Porządku w Moskwie w czasie wyborów i po głosowaniu ma pilnować około 36 tys. policjantów, funkcjonariuszy OMON-u i żołnierzy wojsk wewnętrznych MSW.
Porządek musi być
Federalna Służba Ochrony (FSO), odpowiednik polskiego Biura Ochrony Rządu (BOR), ostrzegła ze swej strony, że nie dopuści do żadnych nielegalnych manifestacji na Placu Czerwonym i na terenie Kremla, za których bezpieczeństwo odpowiada. - Wszelkie próby zorganizowania nielegalnych akcji na obszarze Placu Czerwonego i Kremla będą udaremniane zgodnie z prawem - zakomunikował rzecznik FSO Siergiej Diewiatow. Nie sprecyzował, kto snuje takie plany.
Prawdopodobnie chodzi jednak o aktywistów grupy Proryw (Przełom), którzy w internecie nawołują do otoczenia w poniedziałek wieczorem Kremla "żywym łańcuchem" i pozostania tam dopóty, dopóki władze nie spełnią żądań opozycji, w tym dotyczących rozpisania nowych, uczciwych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Natomiast MSW obwieściło, że podczas akcji ulicznych w Moskwie po wyborach prezydenckich niektórzy z uczestników planują prowokacje, w tym starcia z policją. Według rosyjskiego resortu spraw wewnętrznych organizatorzy tych manifestacji zamierzają rozbić w centrum stolicy "znaczną liczbę namiotów".
Manifestacje i kontrmanifestacje
Tymczasem stronnicy Władimira Putina nie wątpią w jego zwycięstwo już w pierwszej turze i przez całą powyborczą noc zamierzają je świętować na placu Maneżowym przed murami Kremla. W manifestacji, która odbędzie się pod hasłem "Głosowaliśmy na Putina!", ma wziąć udział co najmniej 10 tys. osób, głównie aktywistów prokremlowskich organizacji młodzieżowych.
Źródła w sztabie wyborczym premiera nie wykluczają, że na wiecu na placu Maneżowym wystąpi również sam Putin.
Prokremlowskie młodzieżówki dostały także zgodę na zorganizowanie swoich manifestacji w kolejnych dniach na wszystkich głównych placach w centrum Moskwy. W ten sposób władze chcą uniemożliwić oponentom premiera gromadzenie się w centrum stolicy.
Jak dotąd przeciwnicy Putina mają zgodę tylko na jedną akcję - w poniedziałek wieczorem na placu Aleksandra Puszkina. Organizatorzy spodziewają się udziału ponad 10 tys. ludzi.
Wiadomo też, że niezarejestrowana Inna Rosja, czyli dawna Partia Narodowo-Bolszewicka (PNB) Eduarda Limonowa, planuje zorganizowanie w niedzielę i poniedziałek demonstracji przed siedzibą Centralnej Komisji Wyborczej (CKW). Formacja Limonowa nie ma zgody na te akcje.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (Fot. Alexander Plyushchev CC-BY-SA)