Szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz poinformował, że nie będzie ubiegał się o przedłużenie swojej kadencji na tym stanowisku. Zamiast tego zamierza wrócić do polityki krajowej i wystartować w przyszłorocznych wyborach do Bundestagu.
O swoich planach Martin Schulz poinformował na czwartkowej konferencji prasowej. Wyjaśnił, że nie zamierza ubiegać się o kolejną kadencję na stanowisku przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i chce wystartować w wyborach do Bundestagu.
"Niemcy ponoszą specjalną odpowiedzialność"
- Podjąłem decyzję - nie będę starał się o stanowisko przewodniczącego PE po raz trzeci. W przyszłym roku będę kandydował do niemieckiego Bundestagu jako jedynka na liście mojej partii (SPD) w Nadrenii Północnej-Westfalii - powiedział Schulz dziennikarzom w Strasburgu. Podkreślił, że do końca swojego mandatu jako przewodniczący będzie pełnił misję z taką samą siłą i przekonaniem jak dotychczas. Dziękował przy tym współpracownikom, którzy pomagali mu przez ostatnie lata. Specjalnie podziękowanie skierował do szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera, którego nazwał przyjacielem. - Świat w obecnych czasach jak nigdy potrzebuje silnej, pewnej siebie i zjednoczonej Unii Europejskiej, która będzie broniła swoich wartości, a także wzmacniała to, co poprzednie pokolenia zbudowały. Moje zobowiązanie wobec polityki europejskiej jest niezachwiane. Od teraz będę walczył o ten projekt z poziomu krajowego - powiedział niemiecki socjalista. Jak zaznaczył, pracując w PE - jako europoseł, szef swojej frakcji czy wreszcie przewodniczący europarlamentu - starał się wzmacniać wiarygodność i widoczność europejskiej polityki. Zapowiedział, że działając w polityce niemieckiej będzie, tak jak obecnie, starał się zmniejszać nierówności pomiędzy społeczeństwami i wewnątrz nich. Ocenił, że tylko w ten sposób możliwe jest odbudowanie utraconego zaufania wyborców. - Niemcy jako największy kraj UE ponoszą specjalną odpowiedzialność, którą do tej pory starałem się wypełniać jako niemiecki poseł do Parlamentu Europejskiego, a w przyszłości będę się starał wypełniać z Berlina - oświadczył.
Nie wyjawił jednak, jaką widzi dla siebie rolę w niemieckiej polityce. Przez media wymieniany jest jako faworyt wśród kandydatów na stanowisko ministra spraw zagranicznych. Aktualny szef dyplomacji Frank-Walter Steinmeier uzyskał nominację na kandydata na urząd prezydenta i do wyborów 12 lutego musi zrezygnować ze stanowiska.
O Schulzu mówi się także jako o ewentualnym kandydacie na kanclerza w wyborach do Bundestagu, chociaż pierwszeństwo ma tutaj szef socjalistów - Sigmar Gabriel. Jedna z niemieckich gazet sugerowała niedawno, że Schulz aspiruje do obu funkcji.
O tym, że Schulz nie będzie się ubiegał o kolejną kadencję pisał w czwartek "Sueddeutsche Zeitung"
Na czele PE od dwóch kadencji
Wywodzący się z klubu Socjalistów i Demokratów (S&D) Schulz sprawuje swoją funkcję od 2012 r., to już jego druga 2,5-letnia kadencja.
Zgodnie z umową, jaką po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. zawarli między sobą socjaliści i chadecy, kolejna kadencja powinna należeć do kogoś z Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Wcześniej Schulz nie ukrywał, że chciałby prowadzić PE przez trzecią kadencję - jak dotąd nie zrobił tego żaden z jego poprzedników.
Niemieckiego socjaldemokratę poparł w niedawnym wywiadzie wywodzący się z chadecji szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Jego zdaniem na kluczowych stanowiskach w PE nie powinno być zmian w obliczu kryzysów, z jakimi mierzy się obecnie Unia.
Schulz zaczął ostatnio bardziej udzielać się w polityce niemieckiej. Podczas kongresu ekonomicznego w tym tygodniu w Berlinie zapowiedział, że pomimo słabych wyników sondażowych SPD ma szanse wygrać wybory parlamentarne. W piątek będzie przemawiał na zjeździe młodzieżówki SPD - Jusos.
Partie chadeckie CDU i CSU cieszą się obecnie poparciem 32-34 proc. wyborców i mają 10 punktów procentowych przewagi nad SPD.
Autor: ts,kg\mtom,kk / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA | Stephanie Lecocq