Jeden z Polaków, którzy przeżyli zamach w Bombaju - eurodeputowany Jan Masiel właśnie wrócił do Polski. - Strachu nie doznałem w pierwszych chwilach, ale może to przerażenie nadejdzie. Ono już nadchodzi - mówił tuż po wylądowaniu na lotnisku w Warszawie.
- To dziwne, ale się nie bałem. Los oszczędził mnie. Nie tylko, że jestem żywy, nie jestem ranny, ale los oszczędził mi też przykrych widoków. Widoku terrorystów, widoków zabitych ludzi - relacjonował Masiel. I dodał: Panika nie byłą moim udziałem.
Na konferencji prasowej zorganizowanej po powrocie Masiel swoje słowa potwierdził. - Ja wielkiego strachu nie przeżyłem, nie przeżyłem wielkiego przerażenia. Do mnie bardzo późno dotarła wiedza i świadomość, że to zamach terrorystyczny. Początkowo myślałem, że ktoś się zabawia w hotelu i urządza sylwestrowe fajerwerki – mówił europoseł.
Jednak była rzecz, której mężczyzna się bał - to dym, który zaczął wdzierać się do pokoju. On właśnie zmusił eurodeputowanego do - jak mówi najtrudniejszej decyzji, jaką musiał podjąć - do opuszczenia pokoju hotelowego. - Pomyślałem sobie: trzeba zaryzykować, trzeba wyjść. Udało mi się - opowiadał TVN24 jeszcze na lotnisku polski polityk.
Podczas konferencji prasowej Masiel relacjonował nieprofesjonalną - jego zdaniem, akcję ratowniczą. - Pozostawiała ona wiele do życzenia. Natomiast myślę, że hindusi robili co mogli. Może źle reagowali, może nie było to zorganizowane, nie mieli sprzętu, nie mieli krótokofalówek. Natomiast myślę, że tacy są hindusi - podchodzą w inny sposób do życia niż europejczycy - mówił europoseł.
Współczuję i bardzo dziękuję
Dla polskiego europosła najbardziej bolesną rzeczą jest śmierć tak wielu ludzi. - Chciałbym wyrazić wyrazy współczucia rodzinom ofiar - mówił Masiel. Wyrazy współczucia skierował także w stronę Polaków, którzy uczestniczyli w dramatycznych wydarzeniach w Bombaju.
Masiel podziękował też telewizji. - Nie były to dla mnie chwile łatwe wiedziałem, że jestem na wizji (TVN24 łączyła się telefonicznie z europosłem uwięzionych w hotelu zajętym przez terrorystów - red.), wiedziałem, że jestem z państwem, czułem się lepiej - mówił polityk już w Polsce. - To od Państwa, dostawałem informacje dotyczące ukształtowania budynku. Mogłem zlokalizować część, w której się znajdowałam, dowiedziałem się, gdzie jest pożar, wiedziałem, gdzie mniej więcej są terroryści - dziękował Polak.
kj/iga
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24