Konkurencji brak, więc liczy się frekwencja


W Jemenie rozpoczęły się wybory prezydenckie, które mają wyłonić następcę prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Dotychczasową głowę państwa zmusiły do odejścia wielomiesięczne demonstracje. Głosowanie to formalność, gdyż jedynym kandydatem jest wiceprezydent Abd ar-Rab Mansur al-Hadi. Jedyną oznaką realnego poparcia dla następcy Salaha będzie frekwencja wyborcza.

Sam Salah zaapelował w poniedziałek o głosowanie na wiceprezydenta Hadiego. Niektórzy Jemeńczycy obawiają się jednak, że Hadi, który urząd sprawuje od 1994 roku, będzie jedynie marionetką w rękach dotychczasowego szefa państwa. Do udziału w głosowaniu upoważnionych jest ponad 12 milionów osób. Wybory zostały zbojkotowane przez zwolenników autonomii z południa Jemenu i szyickich rebeliantów z północy.

Ali Abd Allah Salah, który szefem państwa był przez 33 lata, przebywa na leczeniu w Stanach Zjednoczonych. Udał się tam po zaakceptowaniu w listopadzie 2011 roku porozumienia wypracowanego przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej (GCC). Zrzekł się wówczas władzy w zamian za immunitet dla siebie i swoich współpracowników, dzięki czemu nie odpowiedzą oni przed sądem za śmierć setek ludzi podczas zeszłorocznych demonstracji, brutalnie tłumionych przez siły rządowe.

W przeddzień głosowania doszło do aktów przemocy na południu i wschodzie kraju, gdzie w manifestacjach przeciwników wyborów zginęli żołnierz i cywil. Głosowanie zakończy się o godzinie 18 czasu lokalnego (godz. 16 czasu polskiego).

Źródło: PAP