Amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) regularnie przekazywała Izraelowi dane wywiadowcze - informuje "The Guardian" powołując się na ściśle tajny dokument przekazany przez Edwarda Snowdena.
Warunki dzielenia się danymi wywiadowczymi określa memorandum podpisane przez NSA z jej odpowiednikiem w Izraelu z marca 2009 roku. USA zobowiązały się w nim do udostępniania "surowych danych" wywiadowczych, takich jak: transkrypcje i nagrania rozmów telefonicznych, faksy czy e-maile. Porozumienie obejmuje także tzw. metadane, czyli informacje o tym, kto, kiedy, z kim i jak się komunikuje.
Dane na talerzu i bez ograniczeń
Udostępniane dane nie są jednak w żaden sposób filtrowane ani dzielone przez analityków, by ewentualnie odrzucić te dotyczące amerykańskich obywateli. Co więcej, pięciostronnicowe memorandum nie nakłada na Izrael żadnych ograniczeń ilościowych w korzystaniu z tak otrzymanych materiałów. Pozwala zachować "wszystkie pliki zawierające dane Amerykanów" przez okres maksymalnie jednego roku.
Najnowsze doniesienia "The Guardian" obalają zapewnienia Baracka Obamy i jego administracji, że "surowe dane" wywiadowcze są pod ścisłą kontrolą jego administracji. Podczas lipcowego przesłuchania w Senacie, dyrektor FBI Robert Mueller mówił, że zbierane dane o rozmowach telefonicznych Amerykanów mogą być wykorzystane tylko do walki z terroryzmem, a nie w innych śledztw. Podkreślał, że zbierane są tylko metadane o numerach, między którymi rozmowa się odbywa, a także kiedy, gdzie i jak długo trwa. - Nie ma mowy o podsłuchiwaniu samej rozmowy, to wymaga osobnego nakazu sądowego - tłumaczył wtedy.
NSA: Działamy zgodnie z procedurami
Rzecznik NSA nie zaprzeczył, że dane osobowe dotyczące Amerykanów mogły znajdować się w materiałach przekazywanych Izraelowi. Wszystko jednak odbywało się zgodnie z przepisami. - Wszelkie dane osobowe uzyskane w wyniku działalności NSA są przetwarzane zgodnie z procedurami mającymi na celu ochronę prywatności - powiedział.
O wiele bardziej rygorystyczne zasady zostały ustanowione w odniesieniu do zapisów komunikacji amerykańskiej administracji. Izraelczycy byli zobowiązani do "zniszczenia jakichkolwiek" informacji "pochodzących lub trafiających" do urzędników, w tym pracowników Białego Domu, rządowych departamentów, a także deputowanych Izby Reprezentantów i Senatu. Zgodnie z prawem, NSA może bez zgody sądu zbierać wszelkie informacje na temat cudzoziemców. W przypadku własnych obywateli tylko wyżej wymienione metadane.
Na początku czerwca "Washington Post" i brytyjski "The Guardian" ujawniły dokumenty na temat istniejącego od 2007 roku programu PRISM, w ramach którego amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) i FBI sprawdzają dane na serwerach czołowych firm internetowych. Dokumenty przekazane przez Edwarda Snowdena, byłego współpracownika NSA, wymieniają dziewięć firm: Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, Paltalk, AOL, Skype, YouTube i Apple. Agenci służb specjalnych mają dostęp do znajdujących się na serwerach tych firm plików audio i wideo, maili, czatów czy przesyłanych fotografii i dokumentów.
Snowden, po ujawnieniu informacji, uciekł z USA do Hongkongu, a stamtąd do Moskwy. Tam dostał tymczasowy azyl.
Autor: rf / Źródło: Guardian, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia-CC-BY