Wspólne polsko-czeskie placówki dyplomatyczne wkrótce staną się faktem - pisze piątkowy "Dziennik". Szef czeskiej dyplomacji Jan Kohut, który spotkał się w czwartek z szefem MSZ w Polsce Radosławem Sikorskim powiedział, że już niebawem Polacy i Czesi siądą do rozmów, by uzgodnić szczegóły. A wszystko to przez kryzys.
Wspólne placówki dyplomatyczne powstaną tylko w niektórych miejscach. - Nie chodzi tu o Europę, a o kraje Trzeciego Świata, gdzie ani względy ekonomiczne, ani prestiżowe, ani polityczne nie uzasadniają utrzymywania osobnych placówek - wyjaśnia "Dziennikowi" zastępca ambasadora Polski w Pradze Jan Niedzielski.
Nie chodzi tu o Europę, a o kraje Trzeciego Świata, gdzie ani względy ekonomiczne, ani prestiżowe, ani polityczne nie uzasadniają utrzymywania osobnych placówek. Jan Nieedzielski, ambasador Polski w Pradze
Myślimy podobnie?
Radosław Sikorski nie widzi przeszkód, by łączyć zagraniczną dyplomację. Ocenił, że we wszystkich najważniejszych kwestiach międzynarodowych Polacy i Czesi mają bardzo zbliżone stanowisko.
Najprostszym zadaniem będzie połączenie służb konsularnych, ponieważ zarówno Polska jak i nasi południowi sąsiedzi stosują takie same prawo europejskie. Obie strony wydają również wizy, które wymagane są do podróżowania po strefie Schengen.
Niemożliwym natomiast będzie powołanie wspólnego ambasadora. - Możemy sobie jedynie wyobrazić sytuację, gdzie polski ambasador jest jedynie akredytowany w danym kraju, a na miejscu pracuje jego czeski kolega i to on na codzień reprezentuje polskie interesy - tłumaczy Niedzielski. W jego opinii wspólny projekt ruszy wkrótce i umożliwi oszczędności w budżecie państwa już w przyszłym roku.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu