Atakował ludzi, został zastrzelony. "Mieliśmy inny plan akcji"


Myśliwi z kenijskiej agencji rządowej Kenya Wildlife Service zastrzelili lwa, który zaatakował wcześniej kilka osób i zranił jedną w dystrykcie Kajiado, ok. 60 km od stolicy kraju, Nairobi.

Samiec lwa opuścił terytorium parku i wyszedł na drogę, atakując ludzi. Jednego mężczyznę zranił.

Po tym, jak ranger z organizacji Kenya Wildlife Service strzelił do lwa, wokół zwierzęcia zgromadził się tłum, który żądał zabicia samca, argumentując, że zraniony lew może ponownie zaatakować.

Paul Udoto, rzecznik Kenya Wildlife Service, powiedział, że z powodu gromadzącego się tłumu i narastającej w nim agresji "nie udało się złapać lwa w taki sposób, jak to zaplanowano".

To trzeci taki incydent w ciągu zaledwie dwóch miesięcy. 19 lutego inny lew również wyszedł z terytorium parku, nikogo jednak nie zaatakował. 18 marca jednak doszło do ataku, w którym ranny został mieszkaniec pobliskiej wioski. Podczas dwóch pierwszych incydentów lwy były łapane i odwożone w głąb rezerwatu.

Park Narodowy Nairobi położony jest w granicach miasta. Zwiedzający mogą podziwiać lwy, zebry, nosorożce, żyrafy i zebry w ich naturalnym środowisku.

Lwy opuszczają park, gdy znajdą dziurę w płocie lub znajdą sposób na pokonanie przeszkody, która oddziela rezerwat od zabudowań.

Autor: asz\mtom / Źródło: Reuters