Zwolennicy premier Julii Tymoszenko ostro walczą o wynik niedzielnych wyborów prezydenckich na Ukrainie. Właśnie poinformowali, że chcą ponownego przeliczenia głosów w 1200 lokalach wyborczych.
O żądaniach Bloku Julii Tymoszenko poinformował wicepremier Ołeksandr Turczynow, szef sztabu wyborczego premier Tymoszenko.
Oskarżenia o fałszerstwo
Otoczenie szefowej rządu utrzymuje, że zwycięzca niedzielnej drugiej tury wyborów prezydenckich Wiktor Janukowycz wygrał dzięki fałszerstwom. Oskarża jednocześnie Centralną Komisję Wyborczą (CKW) o działanie na rzecz Janukowycza.
- Ukraina powinna wiedzieć, czy Janukowycz został wybrany legalnie, czy nielegalnie - powiedział Turczynow.
Współpracownik Tymoszenko wyjaśnił, że jej ugrupowanie przekazuje skargi na naruszenia wyborcze okręgowym komisjom wyborczym, a te z kolei kierują je do CKW.
Skargi niewidzialne
Niestety - kontynuował Turczynow - CKW, której "większość członków kontrolowana jest przez Partię Regionów (Janukowycza) stara się uchylić od rozpatrzenia skarg".
Turczynow podkreślił, że ponowne przeliczenie głosów oddanych w wyborach jest jedynym postulatem Bloku Tymoszenko, który może być zrealizowany "bez nacisku ulicy i namiotów" na placach.
- Dla nas jest ważne, kto jest rzeczywistym zwycięzcą tych wyborów - oświadczył.
Nieoficjalnie Janukowycz
Na Ukrainie przeliczono już wszystkie głosy, jednak oficjalnie wyników nie ogłoszono. Według tych nieoficjalnych Janukowycz uzyskał 48,95 proc., a jego rywalka - 45,47 proc. głosów.
Źródło: PAP