Korea Północna traci ostatniego sojusznika? Można tak sądzić na podstawie przecieku Wikileaks. Jedna z ujawnionych dyplomatycznych depesz twierdzi, że Chiny nie będą w stanie uratować Korei Północnej przed upadkiem po śmierci Kim Dzong Ila. Zdaniem Pekinu, kraj już dawno upadł ekonomicznie, a w ciągu kilku lat po śmierci swojego przywódcy upadnie i politycznie.
Jedna z tajnych depesz amerykańskiej ambasady w Seulu, opublikowana przez portal Wikileaks głosi otwarcie to, czego większość Koreańczyków z północy mogła się od dawna domyślać: że ostatni oficjalny sojusznik dawno już opuścił Kim Dzong Ila.
"Zastępca ministra spraw zagranicznych Chin powiedział naszemu ambasadorowi, że Chiny nie będą w stanie uratować Korei Północnej przed upadkiem po śmierci Kim Dzong Ila. Według Chin kraj już dawno upadł ekonomicznie, a w ciągu kilku lat po śmierci Kim Dzong Ila upadnie i politycznie. Opisując różnice w chińskim podejściu do Korei Północnej, pan Chun utrzymuje, że część władz opowiada się za zjednoczeniem Korei pod kontrolą Korei Południowej.(...)" - głosi tajna depesza z 22 lutego 2010 roku.
W innej depeszy z 27 kwietnia 2009 roku, można przeczytać natomiast: "Przed udarem Kim Dzong Il był przekonany, że będzie rządził długie lata, ale w wyniku choroby doznał silniej psychicznej i fizycznej traumy. (...) Zaostrzenie się agresywnej retoryki w ostatnich miesiącach, ma związek z walką o utrzymanie kontroli nad krajem przed zbliżającym się przekazaniem władzy".
Pekin ma dość Phenianu
Według amerykańskich dyplomatów Chiny mają dość nieodpowiedzialnego, dziecinnego, wręcz kapryśnego zachowania Phenianu. Nie mają też zamiaru wspierać go ekonomicznie.
Z poufnych notatek amerykańskich wynika też, że reżim w Phenianie musi walczyć o utrzymanie się przy władzy. Ostatnie wydarzenia, w tym ostrzał południoowokoreańskiej wyspy to wyłącznie manifestacja siły, ale na użytek wewnętrzny. Wszystko przez zły stan zdrowia przywódcy komunistycznego skansenu.
Według depesz, ani Chińczycy, ani Koreańczycy z Południa nie wierzą już w kontynuację rządów dynastii Kimów. Do myśli o zjednoczeniu kraju podchodzą ostrożnie, ale jej nie wykluczają.
-Jako południowa Koreanka ciągle myślę o tych z północy jak o rodzinie. Chciałabym zjednoczenia. Ale nie sądzę że nastąpi to wkrótce - mówi jedna z mieszkanek Seulu.
Źródło: tvn24