Piątek jest kolejnym dniem rewizji dokonywanych przez białoruskie służby w biurach organizacji pozarządowych, siedzibach partii, redakcjach, domach aktywistów i dziennikarzy. Funkcjonariusze wkroczyli także do mieszkań pracowników telewizji Biełsat i białoruskiej sekcji Radia Swoboda.
O rewizjach w mieszkaniach współpracujących z telewizją Biełsat Hleba Łabadzienki, Haliny Abakunczyk oraz Ihara Iliasza poinformowało niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ). Rewizja odbywa się także w mieszkaniu dziennikarza Jauhiena Mierkisa w Homlu. Również białoruska sekcja Radia Swoboda przekazała, że funkcjonariusze służb przeszukują mieszkanie jej dziennikarza Walancina Żdanko. Była reporterka rozgłośni Ina Studzinskaja, którą władze w zeszłym roku pozbawiły akredytacji, została zatrzymana. W jej mieszkaniu także odbyła się rewizja.
Na stronie broniącego praw człowieka centrum Wiasna widnieje więcej nazwisk dziennikarzy, do mieszkań których wkroczyły służby. Niektórzy z nich nie są związani z redakcjami, pracują niezależnie. "Nadal gromadzimy fakty dotyczące prześladowań politycznych w całym kraju 16 lipca. Trzeci dzień z rzędu siły bezpieczeństwa atakują obrońców praw człowieka, dziennikarzy, aktywistów, działaczy kultury i społecznych" - podała Wiasna.
Zatrzymany szef Wiasny
W środę przeprowadzono ok. 30 rewizji. W czwartek broniące praw człowieka centrum Wiasna, gdzie również dokonano przeszukania, uznało za więźniów politycznych 12 działaczy praw człowieka, zatrzymanych w środę. Wśród nich są szef Wiasny Aleś Bialacki i czołowi aktywiści tej organizacji. Niezależna agencja BiełaPAN informowała, że Białacki został zatrzymany na 72 godziny. W czwartkowym oświadczeniu organizacja, którą kieruje, przekazała, że nie "zaprzestanie działań na rzecz praw człowieka".
Trzeci dzień z rzędu siły bezpieczeństwa atakują obrońców praw człowieka, dziennikarzy, aktywistów, działaczy kultury i społecznych.
"Po masowych przeszukaniach obrońców praw człowieka i działaczy, które odbyły się wczoraj w całym kraju wolontariusze opuścili teren wokół aresztu Akrescina (w Mińsku). Teraz krewni zatrzymanych będą musieli sami zająć się dostarczaniem im paczek" - napisali na Twitterze dziennikarze niezależnego portalu TUT.by, zablokowanego wcześniej przez władze.
Ostrzeżenie Makieja
Oficjalnie władze Białorusi nie komentują tej szerokiej akcji wobec organizacji społeczeństwa obywatelskiego. W rządowych mediach i sieciach społecznościowych aktywiści oraz niezależne media są przedstawiani jako finansowane przez Zachód radykalne siły, dążące do przewrotu w kraju.
Radio Swoboda przypomniała w piątkowej publikacji wypowiedź szefa białoruskiej dyplomacji Uładzimira Makieja, który ostrzegł, że "społeczeństwo obywatelskie (na Białorusi) przestanie istnieć w odpowiedzi na rozszerzenie sankcji wobec Alaksandra Łukaszenki i jego otoczenia". Minister powiedział to 10 lipca w wywiadzie dla telewizji państwowej.
Źródło: PAP, Radio Swoboda, spring96.org, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TUT.by/Twitter