Teraz wydaje mi się to dziwne, ale miesiąc temu przyszedł do mnie i zabrał wszystkie rodzinne zdjęcia - mówiła babcia 18-letniego napastnika z Kerczu. Cytowana przez rosyjskie media kobieta przyznała również, że po technikum jej wnuk planował pójść do wojska. W środę Władisław Roslakow wszedł uzbrojony do szkoły, a następnie zabił 20 osób i ranił ponad 60.
Z babcią 18-letniego Władisława Roslakowa, Taisją, rozmawiała rosyjska "Komsomolskaja Prawda". Gazeta twierdzi, że o tym, co zrobił jej wnuk, kobieta dowiedziała się dopiero od dziennikarzy i że z wrażenia, po usłyszeniu wiadomości o ataku na szkołę, usiadła na ławce.
- Władik był taki miły, zawsze pomagał mi w pracach domowych. Nie to, co jego ojciec - mówiła. - Jego ojciec pił, nie trzeźwiejąc. A kiedy Władik był w piątej klasie, matka wzięła chłopca i uciekła z nim do wynajmowanego mieszkania - wspominała kobieta.
"Do armii go ciągnęło"
Babcia chłopaka twierdzi, że ostatni raz widziała go tydzień wcześniej i wydawał się być w dobrym nastroju.
- Ale wiecie, co teraz wydaje mi się dziwne? - zamyśliła się na chwilę, zwracając się do dziennikarzy. - Jakiś miesiąc temu wnuk przyszedł do mnie i zabrał wszystkie rodzinne fotografie. Powyciągał je z albumów. Jak poszedł do ojca, też od niego zabrał wszystkie zdjęcia. Mówił, że chce porobić im zdjęcia i stworzyć nowy album - powiedziała.
Według Taisji, Władisław był w dzieciństwie bardzo aktywny i gadatliwy. - A kiedy dorósł, stał się zamknięty, cichy. Niczego nie mówił. W szkole uczył się tak sobie - przyznała. - A kiedy mu kupili laptopa, Władika w ogóle nie można już było wyciągnąć z domu na ulicę. Cały czas grał w jakieś gry - dodała babcia.
Według niej, 18-latek snuł plany na przyszłość.
- Po technikum chciał pójść na służbę kontraktową. Do armii go ciągnęło - powiedziała.
Większość ofiar niepełnoletnia
W środę w technikum w Kerczu uczeń, zidentyfikowany przez media jako Władisław Roslakow, otworzył ogień z broni myśliwskiej. W szkole zdetonował również materiały wybuchowe.
Na miejscu zabił 19 osób, a ponad 60 ranił, po czym popełnił samobójstwo. Kolejna, 20. ofiara ataku, jak w czwartek poinformowała agencja TASS, zmarła w szpitalu.
Rosyjska administracja miasta Kercz opublikowała w czwartek imienną listę ofiar śmiertelnych ataku na szkołę. Ofiary to głównie uczniowie szkoły, pięcioro to nauczyciele. 11 ofiar śmiertelnych było niepełnoletnich.
Minister zdrowia Rosji Weronika Skworcowa poinformowała, że w szpitalach w Kerczu wciąż pozostaje 44 osób poszkodowanych w ataku. Siedem osób jest w stanie bardzo ciężkim, trzy - w stanie ciężkim, pozostałe odniosły obrażenia średniego stopnia - przekazała rosyjska minister.
Wcześniej Skworcowa mówiła, że obrażenia osób rannych są typowe dla ran spowodowanych przez eksplozję.
Motywy nieznane
Motywy działania sprawcy próbują ustalić rosyjscy śledczy.
Jak podkreślił korespondent "Faktów" TVN w Moskwie Andrzej Zaucha, wszyscy w Rosji zadają sobie pytanie, co sprawiło, że chłopak postanowił przeprowadzić ten atak.
- To na razie zagadka, niektórzy mówią o zawiedzionej młodzieńczej miłości, inni mówią, że ten młody człowiek nienawidził swojej szkoły i nauczycieli - relacjonował. Według kolegów, 18-latek był bardzo skryty i nie miał przyjaciół, ale też nigdy nie widzieli go agresywnego.
Rosyjskie media podkreślają również jako możliwy motyw sytuację rodzinną chłopaka, którego samotnie wychowywała matka pracująca jako salowa. - Starała się mu zapewnić absolutnie wszystko i chyba spełniania wszystkie jego zachcianki - powiedział korespondent.
Okupowany Krym
W Kerczu od czwartku trwa trzydniowa żałoba.
Śledztwo w sprawie tragedii prowadzi Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Ze swej strony dochodzenie wszczęła również prokuratura Autonomicznej Republiki Krymu działająca na Ukrainie, której władze nie uznają rosyjskiej aneksji półwyspu dokonanej w 2014 roku.
Autor: mm//now / Źródło: Komsomolskaja Prawda, PAP