1200 euro, minimalna frekwencja i mylące pytanie. To zdecyduje o podziale Ukrainy?

"Referendum" separatystów ma się odbyć w obwodach donieckim i ługańskimtvn24.pl

Separatyści w obwodzie donieckim twierdzą, że wydali 1200 euro w czasie przygotowań do niedzielnego głosowania nad oderwaniem samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej od Ukrainy. Kupili za nie tonery do drukarek i papier. Na trzech pożyczonych drukarkach wydrukowali rzekomo trzy miliony kart do głosowania, a właściwie kart, na których widnieje jedno pytanie plebiscytowe pozwalające na wiele jego interpretacji.

Osiem tysięcy hrywien, a więc około 500 euro kosztowały tonery z czarnym tuszem, a trochę ponad 10 tys. hrywien papier do drukarek - poinformowali liderzy prorosyjskich separatystów zasiadający w "radzie ludowej" republiki, która może już wkrótce świętować swoją niepodległość.

Pytanie, które może znaczyć wszystko

"Komisje wyborcze" będą miały do dyspozycji trzy miliony kart do głosowania. Spis wyborców oparto na tym sprzed dwóch lat i wyborów parlamentarnych. Na kartach do głosowania bardziej niż formularze przypominających jednak zwykłe kartki papieru, głosujący zobaczą w niedzielę pytanie: "Czy popierasz niezależność Donieckiej Republiki Ludowej?".

Pytanie jest na tyle niejasne, że może oznaczać niepodległość, ale nie musi. Zostało skonstruowane tak, by przez "niezależność" część potencjalnych wyborców rozumiała po prostu federalizację Ukrainy; decentralizację władzy w kraju.

Prawdopodobnie jednak - jak wskazuje przypadek Krymu i "referendum" przeprowadzonego na półwyspie przez jego samozwańcze władze - przedstawiciele nowej władzy ogłoszą najpierw swoją niezależność, a potem już w gabinecie być może z niej zrezygnują, prosząc o wcielenie do Rosji.

Agencja Reuters zwraca uwagę na to, że o fałszerstwa w trakcie niedzielnego głosowania będzie niezwykle łatwo, bo karty do głosowania nie posiadają żadnych znaków zabezpieczających, a dostęp do nich w trakcie drukowania miało mnóstwo osób. Reporter Reutersa, który zapytał jednego z członków "komisji wyborczej" o to, dlaczego karty wyglądają w ten sposób, usłyszał że "nie było środków, bo referendum zorganizowali prości ludzie dla prostych ludzi". - Dlatego proszę się nie martwić - został jeszcze zapewniony.

Garstka zdecyduje za wszystkich?

Głosowanie rozpocznie się o godz. 8.00 czasu miejscowego (7.00 rano czasu polskiego) i potrwa do 22.00. Po zamknięciu "lokali wyborczych" zostaną w nich podliczone głosy, a następnie przewiezione do 53 głównych punktów w obwodach donieckim i ługańskim. Z nich rozpoczną podróż do Doniecka i Ługańska, gdzie obradują "centralne komisje". Drogi do tych miast są usłane blokadami stworzonymi głównie przez prorosyjskich bojowników.

Co stanie się w Doniecku i Ługańsku, nie wiadomo. Separatyści nie informują o tym, czy głosy będą powtórnie liczone. Poinformowali jednak, że każda ich liczba będzie wiążąca dla referendum, a więc choćby 0,5 proc. obywateli będzie mogło zdecydować o "demokratycznym" wyborze milionów Ukraińców i Rosjan żyjących w obwodach ługańskim i donieckim.

"Referendum" separatystów odbywa się w obwodach donieckim i ługańskimtvn24.pl
[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: adso / Źródło: Reuters, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: