Piątek 10 października, 21:00Nie cichną komentarze na temat uchwały rządu ws. delegacji na unijny szczyt. - Mam wrażenie, że politykę Donalda Tuska dyktuje frustracja, że nie jest prezydentem – powiedział w "Magazynie 24 Godziny" minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński. Zdaniem Jarosława Gowina jedynym rozwiązaniem jest zmiana konstytucji. Natomiast Grzegorz Napieralski twierdzi, że całe zamieszanie, to tylko spór dwóch urzędników, którzy nie mogą się ze sobą dogadać.
- Z ubolewaniem słyszę, że co jakiś czas z przyczyn ambicjonalnych są jakieś "wycieczki" pod adresem prezydenta, a w rządzie dominuje chęć walki z głową państwa – tłumaczył w "Magazynie" Kamiński. - Rząd robi awanturę tam, gdzie mogłoby jej nie być – dodaje. Jak podkreśla, jeśli prezydent chce gdzieś jechać, to jest oczywiste, że jest szefem delegacji.
Rząd w oparciu o przepisy Unii Europejskiej i Konstytucji RP przygotował i opublikował uchwałę, zgodnie z którą to Rada Ministrów wyznacza delegację na unijny szczyt i to ona prowadzi politykę zagraniczną.
W ten sposób gabinet Donalda Tuska nie chce dopuścić do wyjazdu na szczyt Lecha Kaczyńskiego. Zdaniem prezydenckiego ministra Pawła Kownackiego sprawa jest jasna: prezydent na przyszłotygodniowy szczyt Unii Europejskiej w Brukseli pojedzie, czy się to komuś podoba, czy nie.
"Rząd nie może mówić prezydentowi, co ma robić"
- Premier nie stoi nad prezydentem i nie może mu mówić, co ma robić – tłumaczył Kamiński. Przywołał też konstytucyjne zapisy mówiące o tym, że prezydent jako głowa państwa reprezentuje Polskę na zewnątrz. Prezydencki minister podkreślił też, że Lech Kaczyński nie ma nic przeciwko współpracy i wspólnemu wyjazdowi na szczyt. – Lech Kaczyński dostał zaproszenie na szczyt szefów państw i rządów Unii Europejskiej – wyjaśnia.
Tymczasem, jak ujawnił Kamiński, dyrektor sekretariatu ministra spraw zagranicznych (Cezary Król - red.) wystosował pismo, według którego prezydent "nie ma potrzeby zapoznania się z agendą spotkania". – Nie wolno obchodzić konstytucyjnych uprawnień głowy państwa – oburza się Kamiński. – Rząd nie może określać, co ma robić prezydent. Powinien wreszcie przyjąć do wiadomości, że istnieje coś takiego, jak interes narodowy – zaznacza.
"Stosunek do prezydenta, to stosunek do Polski"
Ze zdaniem Kamińskiego zgadza się Marek Jurek z partii Prawica Rzeczpospolitej, kolejny gość "Magazynu 24 Godziny". Jego zdaniem, prezydent ma prawo uczestniczyć w szczycie. – Rząd nie chce uznać praw prezydenta, chociaż stosunek do prezydenta jest miarą stosunku do Rzeczpospolitej – uważa.
Gowin: zmieńmy konstytucję
- Politykę zagraniczną prowadzi rząd, a prezydent współdziała z rządem – ocenia natomiast Jarosław Gowin z PO. Jak przypomina, na unijnych szczytach utarło się, że to premier jest reprezentantem kraju. Jego zdaniem cała sytuacja jest żenująca. – Wyjście jest tylko jedno: trzeba zmienić konstytucję – stwierdza.
Zgadza się jednak, że trzeba szanować urząd prezydenta i przyznaje, że Platforma "nie ma pod tym względem całkiem czystego sumienia".
Napieralski: może powinni odejść?
Natomiast zdaniem Grzegorza Napieralskiego z SLD, konstytucji nie można zmieniać pod dwie osoby. – To tylko dwóch urzędników państwowych nie potrafi się ze sobą dogadać – przekonuje. Według niego, są sprawy ważniejsze niż ten polityczny spór, który pokazuje Polskę jako "republikę bananową". - Być może oni powinni odejść, bo do tej pory mówili, że mogą wspólnie rządzić. A dzisiaj kłócą się nie wiadomo o co. Czy to już kampania, czy małe ambicyjki, ktoś na tym traci – Polacy i nasz wizerunek w UE – podkreśla.