Środa, 6 maja W chwilę po stwierdzeniu pierwszego przypadku nowej grypy w Polsce, zaczęły się poszukiwania kolejnych ludzi, którzy mogli zarazić się wirusem. - W tej chwili prawdopodobnie mamy już wszystkie adresy współpasażerów z samolotu, którym leciała zarażona kobieta - poinformowała w programie "24 godziny" minister zdrowia Ewa Kopacz.
Ze 178 pasażerami i członkami załogi lotu z 2 maja z Nowego Jorku do Warszawy rozmawiać będą lekarze ze stacji sanitarno-epidemiologicznych. Na podstawie prowadzonych wywiadów podejmą decyzję, czy ewentualni pacjenci powinni przejść badanie laboratoryjne. Jeśli tak, to zostanie wykonany tzw. wymaz, który potem trafi do najlepszych laboratoriów w kraju.
- Laboratoria są we wszystkich województwach, ale chcemy mieć stuprocentową pewność wyniku, dlatego badać próbki będą tylko najlepsze z nich - zapowiedziała Ewa Kopacz. Ponadto, jeśli nastąpi jakiekolwiek podejrzenie zarażenia, to pacjent trafi na obserwację do szpitala.
Samolot przyleciał do Polski 2 maja. Okres wylęgania się tego wirusa trwa siedem dni. Dlatego, jeśli do 9 maja nikt z nich nie będzie miał objawów grypy, to potem będą mogły być wynikiem jedynie grypy sezonowej Ewa Kopacz o pasażerach samolotu
Służby i rodzina zagrożone
Prawdopodobnie takie same działania zostaną podjęte wobec 17 funkcjonariuszy Straży Granicznej i służb celnych z warszawskiego Okęcia, którzy mieli kontakt z chorą kobietą. - Nazwiska wszystkich osób zostały ustalone i przekazane do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa - poinformował rzecznik Straży Granicznej Wojciech Lechowski.
Na szpitalną obserwację jeszcze w środę trafić miały kolejne trzy osoby. Jest to mąż i dzieci zarażonej, które przebywały w jej towarzystwie po przylocie z USA.
Poczekają do 9. maja
Jak twierdzi Ewa Kopacz, dla wszystkich, którzy mieli kontakt z chorującą kluczowe będą najbliższe dni. - Samolot przyleciał do Polski 2 maja. Okres wylęgania się tego wirusa trwa siedem dni. Dlatego, jeśli do 9 maja nikt z nich nie będzie miał objawów grypy, to potem będą mogły być wynikiem jedynie grypy sezonowej - informuje minister.
W programie "24 godziny" minister zdrowia po raz kolejny zapewniała, że na nadejście grypy byliśmy przygotowani. - System zadziałał - kiedy lekarz pierwszego kontaktu miał podejrzenie zachorowania, skierował pacjentkę na oddział zakaźny. To jest najważniejsze - twierdzi Ewa Kopacz. I dodaje, że w chwili potwierdzenia zachorowania ruszyły wszystkie procedury przewidziane do walki z grypą H1N1.
Nowa grypa w Mielcu
Pierwszy przypadek nowej grypy stwierdzono o 58-letniej mieszkanki Podkarpacia. Kobieta 2 maja przyleciała do Warszawy z Nowego Jorku. Po trzech dniach zgłosiła się do szpitala w Mielcu. W środę przed godz. 19 służby sanitarno-epidemiologiczne potwierdziły, że kobieta zarażona jest wirusem H1N1. Chora przebywa obecnie w izolatce, na oddziale zakaźnym mieleckiej placówki.