Krakowska prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko dwóm mężczyznom, podejrzanym o porwanie i zabójstwo poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Śledczy wycofali zarzuty, bo dwóch kluczowych świadków odwołało swoje zeznania.
O nowych faktach w śledztwie jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza".
Prowadzący śledztwo prokurator Piotr Kosmaty, w połowie 2014 roku postawił Mirosławowi L. ps. "Lala" i Dariuszowi R. ps. "Ryba" zarzuty pomocnictwa w porwaniu i zabójstwie Ziętary.
Obaj trafili do aresztu, jednak na wolność wyszli już po kilku tygodniach. Teraz prokuratura umorzyła śledztwo. Dlaczego?
Świadkowie się wycofują
Prokurator Kosmaty w rozmowie z TVN24 wypowiada się dość oszczędnie: - W ocenie prokuratury zebrany materiał dowodowy nie jest wystarczający, aby oskarżać ich o zabójstwo Jarosława Ziętary - mówi.
Jednak jak pisze "Gazeta Wyborcza", chodzi o dwóch kluczowych dla sprawy świadków, którzy nagle się wycofali. Jeden ze świadków incognito wcześniej był pewny, że widział, jak "Ryba" i "Lala" porywają Ziętarę, wciągając go do radiowozu. Potem stwierdził, że nie jest pewny tego, co widział. Jego relacji nie potwierdził też drugi świadek incognito, choć wcześniej śledczy dostali informacje, że to zrobi.
Dalej "GW" pisze, iż równocześnie ze zmianą zeznań, główny świadek zrzekł się policyjnej ochrony i zapowiedział wyjazd za granicę: ktoś z otoczenia podejrzanych miał do niego dotrzeć i go do tego zmusić. Śledczy są o tym przekonani - kontynuuje gazeta - ale nie mają jak tego udowodnić.
"Bez wpływu na sprawę Gawronika"
Osobnym torem toczy się sprawa Aleksandra Gawronika. Byłemu senatorowi zarzuca się, że w czerwcu 1992 r. nakłaniał pracowników firmy ochroniarskiej ("Rybę" i "Lalę" właśnie) do porwania, pozbawienia wolności i zabójstwa dziennikarza "Gazety Poznańskiej" Jarosława Ziętary. Podczas prowadzonej z nimi rozmowy dotyczącej wpływu na postawę Jarosława Ziętary miał on stwierdzić, że ma on być "skutecznie zlikwidowany".
Prokuratura zapewnia, że umorzenie sprawy ochroniarzy nie powinno mieć wpływu na proces Gawronika. Ten miał się rozpocząć w grudniu, jednak z powodu wypowiedzenia pełnomocnictw przez jego adwokatów, został on odroczony do 12 stycznia.
Nigdy nie odnaleziono ciała
Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy.
Początkowo prowadząca śledztwo w tej sprawie poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany; śledztwo dwukrotnie umarzano, bo nie udało się odnaleźć ciała.
O podjęcie umorzonego w 1999 roku śledztwa w sprawie zaginięcia Jarosława Ziętary i przekazanie go do prowadzenia prokuraturze spoza Poznania, tak aby zagwarantować bezstronność postępowania, apelowali w 2011 r. dziennikarze z całej Polski. Apel do prokuratora generalnego podpisali redaktorzy naczelni największych polskich gazet: dziennika "Polska", "Faktu", "Super Expressu", "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej" (w tym wypadku - I zastępca redaktora naczelnego).
W 2011 r. śledztwo wznowiono. Po analizie śledztwa w Prokuraturze Generalnej przekazano je do Krakowa. W toku śledztwa krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo. Zbierała także informacje na temat niezidentyfikowanych zwłok znalezionych od września 1992 do grudnia 1993 r. na terenie kilku województw, ale badane zwłoki nie były zwłokami Ziętary.
Autor: ib/sk / Źródło: TVN24 Poznań/Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: PAP/archiwum rodziny J. Ziętary