Mężczyzna, który w poniedziałek poinformował o pływających w Warcie zwłokach usłyszał zarzut utrudniania śledztwa. Miał oferować sprzedaż zdjęć i filmów, na których widoczne było ciało. Dwaj mężczyźni, którzy robili sobie zdjęcia z ciałem odpowiedzą z kolei za znieważenie zwłok. - Wszyscy przyznali się do winy i chcą się dobrowolnie poddać karze - informuje Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
W poniedziałek wieczorem z Warty wyciągnięto zwłoki. Policja i pełnomocnik rodziny Ewy Tylman informują, że z niemal stuprocentową pewnością jest to zaginiona w listopadzie dziewczyna.
Chciał 4 tysiące złotych za film
Zwłoki dryfujące w rzece zauważył w poniedziałek około godz. 19.30 mężczyzna spacerujący wzdłuż brzegu Warty. Później mężczyzna oferował nagrania i zdjęcia, na których widać płynące rzeką ciało. Jak podaje Piotr Żytnicki z "Gazety Wyborczej", chciał cztery tysiące złotych za film i tysiąc złotych za zdjęcie.
Śledczy uznali, że mężczyzna złamał w ten sposób prawo. Jak informuje Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, przedstawiono mu już zarzut usiłowania utrudniania śledztwa. Zgodnie z kodeksem karnym, grozi za to nawet 5 lat więzienia.
Nawet 2 lata za "selfie ze zwłokami"
To nie jedyna osoba, której policja stawia zarzuty. W poniedziałek wieczorem ciało odnalezione w rzece, zostało zabrane przez pracowników wynajętych przez firmę pogrzebową. Dwaj mężczyźni, którzy odpowiadali za transport zwłok, robili sobie zdjęcia ze zwłokami. Ich zachowanie zostało nagrane przez kamery monitoringu w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu. Powiadomieni na drugi dzień o sprawie policjanci zabezpieczyli nagranie oraz telefony komórkowe, którymi robili zdjęcia. Firma, która ich wynajmowała, wypowiedziała im umowę i przeprosiła za to co się stało. Teraz usłyszeli zarzuty.
- Policjanci i prokuratorzy uznali, że było to znieważenie zwłok - podaje Borowiak.
Mężczyznom grożą teraz 2 lata więzienia.
Jak informuje Borowiak, wszyscy przyznali się do winy i chcą dobrowolnie poddać się karze.
Zaginęła w listopadzie
Poszukiwania Ewy Tylman trwają od ponad ośmiu miesięcy. Kobieta zaginęła 23 listopada 2015 r. około godz. 3:30 nad ranem. Wcześniej bawiła się ze znajomymi z pracy w centrum Poznania. Grupa kilkakrotnie przenosiła się do różnych klubów. Ostatnim z nich był klub Mixtura przy ul. Wrocławskiej. Stamtąd Ewa Tylman i jej znajomy Adam Z. wyszli około godz. 2.15 i udali się w stronę mostu św. Rocha. Tam ślad po kobiecie zaginął.
Według prokuratury Tylman nie żyje, a za jej śmierć odpowiada Adam Z. Tłumacząc się dobrem postępowania, śledczy nie ujawnili dotąd szczegółów swoich ustaleń.
Śledczy i bliscy Ewy Tylman są pewni, że to jej ciało wyłowiono z Warty. Musi to być jednak jeszcze potwierdzone przez wyniki badań.
Już ponad pół roku za kratkami
Adam Z. na początku grudnia usłyszał zarzut zabójstwa kobiety. Jak informowała prokuratura, miał on przyczynić się do tego, że Tylman znalazła się w Warcie.
Od 4 grudnia ub.r. Adam Z. przebywa w areszcie. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań