Przebiegała przez jezdnię w miejscu niedozwolonym. Kobietę potrąciło auto. Poznański sąd właśnie skazał kierowcę i pasażera. Bo nie udzielili pomocy kobiecie i uciekli z miejsca wypadku.
Do wypadku doszło 3 listopada 2019 roku około godziny 21.30 na ulicy Warszawskiej w Poznaniu. Policjanci otrzymali wtedy zgłoszenie od innych kierowców, o kobiecie leżącej na jezdni. Na szczęście dla niej w jednym z samochodów był lekarz, który udzielał jej pierwszej pomocy. Liczne obrażenia wskazywały, że została potrącona przez samochód. Konieczna była reanimacja.
- Okazało się, że kobieta jest bardzo poważnie ranna: ma połamane nogi, bardzo poważne obrażenia wewnętrzne, jak i również głowy. Nieprzytomna, w ciężkim stanie, została zabrana do szpitala - mówił TVN24 Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.
Auto i kierowcę znaleźli na drugi dzień
Kolejnego dnia nad ranem policjanci na ulicy Krańcowej znaleźli uszkodzonego jaguara. Auto było "dziwnie zaparkowane". - Uszkodzenia są charakterystyczne dla tego wypadku. Policjanci ustalili miejsce zamieszkania właściciela tego auta. Kiedy tam pojechali, okazało się, że mężczyzna jest pod wpływem alkoholu - tłumaczył Borowiak.
Mężczyzna miał około dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. 35-latek został zatrzymany, trafił do policyjnego aresztu. Po wytrzeźwieniu został przesłuchany i usłyszał zarzut spowodowania wypadku oraz nieudzielenia pomocy.
Półtora roku po tym wypadku sąd wydał wyrok w tej sprawie. I skazał zarówno kierowcę, jak i pasażera auta.
Kierowca jaguara, Marcin M. został skazany na 2,5 roku więzienia, orzeczono wobec niego dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, musi także zapłacić 30 tysięcy złotych dla pokrzywdzonej oraz 1000 złotych grzywny.
Z kolei Maciej S., który jechał autem jako pasażer, za nieudzielenie pomocy, usłyszał wyrok trzech miesięcy więzienia i dwóch lat ograniczenia wolności w formie prac społecznych. Dodatkowo ma zapłacić trzy tysiące złotych nawiązki dla pokrzywdzonej.
Twierdził, że pił po wypadku
W uzasadnieniu wyroku sędzia Joanna Knobel podkreśliła, że kluczową przyczyną wypadku było przechodzenie przez pokrzywdzoną kobietę, jednak z opinii biegłego wynika, że kierowca przyczynił się do tego wypadku, bo jechał zbyt szybko. Gdyby jechał z prędkością dopuszczalną, zdążyłby wyhamować przed kobietą.
Sąd uznał też, że Marcin M. prowadził samochód po spożyciu alkoholu. Mężczyzna podczas procesu próbował przekonywać, że alkohol pił dopiero po wypadku. Tą wersję jednak wykluczyli specjaliści.
- Biegły ustalił, że wyjaśnienia oskarżonego, że spożywał alkohol tylko po zdarzeniu są nieprawdziwe - powiedziała sędzia Knobel.
Sąd jednak nie był w stanie wykazać tego, że w momencie gdy doszło do wypadku miał we krwi ponad pół promila alkoholu. Dlatego - w związku z tym, że wszystkie wątpliwości rozstrzygane są na korzyść oskarżonego - uznał, że był on w stanie po użyciu alkoholu, a nie w stanie nietrzeźwości.
Z tej samej przyczyny kierowca nie odpowiadał za spowodowanie wypadku pod wpływem środków odurzających – choć oskarżony we krwi miał narkotyki, nie udało się ustalić, czy zażył je przed czy po zdarzeniu.
"Ja bym tylko chciała normalnie chodzić"
Wyrok jest nieprawomocny. Potrącona kobieta po ogłoszeniu wyroku powiedziała, że kara dla mężczyzn ma dla niej drugorzędne znaczenie. - Ja bym tylko chciała normalnie chodzić, tak jak chodziłam przed wypadkiem – mówiła.
Po wypadku w szpitalu spędziła prawie pół roku. Do dziś nie odzyskała sprawności. Nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować, a tym bardziej pracować.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań