"Panie Marku, jesteśmy z panem"

Jak już informowaliśmy, mężczyzna, który przybrał przydomek "Szeryf Internetu" i zachęcał do walki ze złodziejami, sam się poddał. Obtułowicz z końcem roku zamyka swój sklep. Nie czuje się jednak przegranym. - Chuligani zaczęli bać się mnie jak ognia. Już nie podchodzą do sklepu, tylko z daleka obrzucają go butelkami - mówi w rozmowie z Aleksandrem Przybylskim, reporterem TVN24.

Obtułowicz zapowiada, że po zamknięciu sklepu chce ruszyć w Polskę. - Chcę pokazać ją oczami zwykłego Polaka. Pokazać problemy, z którymi się borykają, a nikt ich nie chce wysłuchać - mówi.

Do dalszej walki zachęcają go ludzie. Przede wszystkim internauci, ale także mieszkańcy Poznania, którzy zaglądają do jego sklepu.

- Ludzie gratulują mi postawy, mówią, że żałują, że zamykam sklep. Przyjechała studentka z Łodzi, która zapytała mnie, czy może mi w czymś pomóc. Przyszedł szklarz zapytać, czy może mi wymienić szybę tylko po kosztach. Był też pan, który bardzo mnie rozbawił, bo postawił mi piwo. Wiele osób przychodzi tylko po to, by powiedzieć: "panie Marku, jesteśmy z panem" – opowiada.

Walka wiatrakami

Marek Obtułowicz od kilku miesięcy umieszcza w internecie filmy z wizerunkami złodziei, którzy regularnie okradają jego sklep. Nie zgłaszał jednak tych spraw na policję, więc funkcjonariusze przystąpili do działania dopiero, gdy sprawę nagłośniło TVN24. Policji udało się zatrzymać sprawców, ale kradzieże nie ustały.

Teraz w emocjonalnym nagraniu w serwisie YouTube zadeklarował, że 30 grudnia zamknie swój sklep i wyjedzie z Polski. - To już nie jest kraj, w którym można normalnie żyć. Wyjadę do normalnego kraju, gdzie policja jest policją, prokuratura prokuraturą. Mówię: pier... to, mam to w d… - mówił zdenerwowany. CZYTAJ WIĘCEJ.

ZOBACZ MATERIAŁ FAKTÓW TVN:

Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań