Palenie trawki koło ratusza w czasie stażu, sprzedaż marihuany policjantowi, zgubienie plecaka z dokumentami pełnego narkotyków, udawanie stróżów prawa... Narkotyki szkodzą i to bardzo, odbierając niektórym rozum. Zobacz najbardziej kuriozalne narkotykowe wpadki.
- W Okonku, kiedy funkcjonariusz pakował zakupy do swojego samochodu, podszedł do niego młody mężczyzna i zaproponował sprzedaż narkotyków. Policjant wezwał do pomocy kolegów i zatrzymali 22-latka. Okazało się, że rzeczywiście miał przy sobie marihuanę - mówi Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. Teraz odpowie za posiadanie narkotyków. Grozi mu do 3 lat więzienia.
Plecak pełen narkotyków
W niedzielę w Zielonej Górze zatrzymano z kolei kobietę posiadającą narkotyki. Nie miała ich jednak przy sobie, a w plecaku, który zagubiła. - Mieszkaniec Zielonej Góry przyniósł plecak znaleziony pod swoim blokiem. Jak się okazało, w plecaku były dokumenty właścicielki oraz narkotyki. Kobieta została zatrzymana w poniedziałek po południu i we wtorek usłyszała zarzut posiadania środków odurzających - mówi Małgorzata Barska z zielonogórskiej policji.
Nie przyznała się do winy. Twierdzi, że ktoś podrzucił jej narkotyki do plecaka. Zapewnia, że nie pamięta kiedy i jak go zgubiła. 45-latce za posiadanie narkotyków grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Wpadali przy okazji kradzieży czy głupich zabaw
Podobnych wpadek było w ostatnich miesiącach więcej. We wrześniu 34-latek z Kielc ukradł kasę fiskalną w jednym z barów w Polańczyku (woj. podkarpackie). Ze swoim łupem próbował uciekać łodzią żaglową. Policjanci, którzy go zatrzymali, odkryli, że na pokładzie znajdują się też narkotyki.
W tym samym miesiącu w Bytomiu (woj. śląskie) wpadł 23-letni gapowicz, który nie miał przy sobie dowodu tożsamości, koniecznego do wypisania mandatu. Kontrolerzy zadzwonili więc po policjantów, którzy mieli sprawdzić jego personalia. Gdy funkcjonariusze przeszukali jego plecak w poszukiwaniu dokumentu tożsamości, odkryli woreczek z białym proszkiem.
W lutym dwóch mieszkańców gminy Strzałkowo (woj. wielkopolskie), po wyjściu z dyskoteki postanowiło zabawić się w policjantów. Zaczepiając ludzi na parkingu, wpadli jednak na prawdziwych policjantów. Jeden z żartownisiów miał przy sobie marihuanę.
Kilka dni wcześniej pod Jarocinem (woj. wielkopolskie) dwójka mężczyzn wpadła podczas kontroli drogowej. Co ciekawe, do palenia marihuany przyznali się sami. Podczas przeprowadzonej kontroli policjanci znaleźli przy podróżujących jeszcze 4 woreczki strunowe z marihuaną oraz amfetaminę.
Także lutym policjanci z wydziału przestępczości gospodarczej ze Słupska (woj. pomorskie) zjawili się w domu 41-latka z gminy Damnica. Powód? Podejrzenie kradzieży prądu. Jak się okazało mieszkaniec posesji kradł prąd do... produkcji marihuany.
W listopadzie zeszłego roku policjanci z Gniezna (woj. wielkopolskie) odkryli całą linię do produkcji marihuany. Jej właściciel wpadł przez przypadek – funkcjonariusze podejrzewali, że mężczyzna ukradł paczkę kurierską ze słodyczami. Zamiast przesyłki policjanci odkryli jednak ukryte wejście do piwnicy, w której znajdowała się plantacja konopi indyjskich.
"Specjaliści" z Wrześni
We wrześniu zeszłego roku straż miejska we Wrześni (woj. wielkopolskie) zatrzymała młodego człowieka palącego marihuanę na rynku. Młody człowiek palił z lufki zaledwie kilkanaście metrów od ratusza, w którym - jak się okazało - odbywał staż. Dodatkowo raczył się on narkotykiem w godzinach pracy. Mimo wpadki urzędnicy pozwolili mu dokończyć staż.
Kilka miesięcy wcześniej strażacy z tej samej miejscowości w Wielkopolsce walczyli z ogniem na poddaszu domu w Kozubcu. Jak się okazało, pożar wybuchł w pomieszczeniu, w którym hodowano konopie indyjskie.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA)