Mieszkaniec gminy Jarocin zadzwonił na numer 112 i prosił o przysłanie karetki, zgłaszając niepokojące objawy. Na miejscu okazało się, że potrzebuje nie pomocy, a... alkoholu. Za "usługę" zapłacił 500 złotych, ale w zamian nie dostał ani kropelki.
W piątek w nocy dyspozytor numeru alarmowego 112 odebrał zgłoszenie od 56-letniego mieszkańca gminy Jarocin. Prosił o pomoc, wskazując, że chwilowo utracił przytomność i źle się czuje. Na miejsce wysłano karetkę.
- Po dotarciu pod wskazany adres okazało się, że sytuacja przedstawiona przez telefon nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Mężczyzna, który miał potrzebować pomocy, potrzebował, ale alkoholu i miał nadzieję, że dostarczą mu go medycy - wyjaśnia aspirant sztabowy Agnieszka Zaworska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie.
"112 to nie numer do kumpla czy przyjaciółki"
Ratownicy o zgłoszeniu bezpodstawnej interwencji poinformowali dyżurnego policji, a ten skierował na miejsce patrol.
- Policjanci poinformowali zgłaszającego, że ratownicy medyczni to nie taksówka ani kurier. W związku z bezpodstawnym zgłoszeniem interwencji policjanci nałożyli na 56-latka mandat karny w wysokości 500 złotych - przekazuje Zaworska. I przypomina, że numer 112 jest numerem alarmowym, z którego należy korzystać w uzasadnionych przypadkach.
- To numer, który "stawia na nogi" służby ratunkowe mające za zadanie ratowanie życia, zdrowia, mienia i zatrzymywania przestępców. To nie numer do kumpla czy przyjaciółki, z którego możemy korzystać bez ograniczeń i z byle powodu. Dlatego policjanci nie mają pobłażania wobec tych, którzy to lekceważą - kończy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock