Strzykawki i igły medyczne trafiają do śmieci komunalnych w Ostrowie Wielkopolskim - alarmuje tamtejszy Miejski Zakład Oczyszczania. Po tym jak kilku pracowników ukłuło się igłami, firma zorganizowała w mieście kampanię informacyjną pod hasłem "Nie zarażaj nas". Ma ona zwrócić uwagę mieszkańców na to, co wrzucają do worków na śmieci.
Zużyty sprzęt tego rodzaju powinien być umieszczany w specjalnych, przeznaczonych do tego pojemnikach lub oddawany do specjalnych firm. Wielu mieszkańców Ostrowa jednak nie stosuje się do tego i wrzuca odpady do zwykłych worków na śmieci. Jak podkreślają pracownicy ostrowskiego MZO, mieszkańcy nie zdają sobie sprawy, jak poważne konsekwencje może spowodować wrzucenie zużytej igły czy strzykawki do pozostałych odpadów.
Pokłuci pracownicy
Wszystko przez to, że w Ostrowie Wielkopolskim wszystkie śmieci są sortowane ręcznie. O ukłucie igłą więc bardzo łatwo. - Gdy pojawiają się strzykawki zawsze są nerwy, kto to używał, czy ktoś był zarażony. Postępowanie, gdy dojdzie do zakłucia jest bardzo skomplikowane i w dodatku kosztowne – mówi Krystian Bury z Miejskiego Zakładu Oczyszczania.
- W sierpniu mieliśmy cztery zakłucia naszych pracowników. - Koszt leczenia takiego poszkodowanego wynosi sześć tysięcy złotych - wyjaśnia Andrzej Strykowski, prezes Miejskiego Zakładu Oczyszczania w Ostrowie Wielkopolskim.
"Nie zarażaj nas"
W związku z tym problemem zakład rozpoczął specjalną kampanię informacyjną pod hasłem "Nie zarażaj nas". Została stworzona po to, by mieszkańcy bardziej zwracali uwagę na to, co wrzucają do swoich koszy na śmieci i mieli świadomość co mogą swoim zachowaniem uczynić.
- Akcja kosztuje nas ledwie 15 procent tego, co kosztują nas szczepionki i inne badania związane z zakłuciami - zaznacza Strykowski.
MZO nie potrafi wskazać skąd pochodzą wyrzucane igły i strzykawki. - Odpady odbieramy z zabudowy wielolokalowej, nie jesteśmy w stanie zidentyfikować ich źródła – wyjaśnia Strykowski.
Nie tylko igły
Problemem są jednak nie tylko igły i strzykawki. W żółtych workach na odpady selektywne zdarzają się najczęściej odpady budowlane czy remontowe oraz szyby czy stłuczone żarówki.
- Drastyczne przypadki to padłe zwierzęta, zdarzył się nam także pocisk artyleryjski. Musieliśmy wtedy zatrzymać pracę sortowni i wyspecjalizowane jednostki musiały po niego przyjechać - mówi Strykowski.
Autor: FC, aj//ec\kwoj / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań