By dostać się na peron dworca w Nowym Tomyślu (woj. wielkopolskie), niepełnosprawni korzystają z przejścia przez tory. Problem w tym, że jest ono zamykane, a osoba, która może je otworzyć... pracuje w Poznaniu. Dlatego każda taka podróż powinna zostać zgłoszona 48 godzin wcześniej. Sprawa wyszła na jaw po tym, jak w poniedziałek jedną z niepełnosprawnych przez przejście podziemne przenieśli policjanci.
Do niecodziennej interwencji policjantów doszło w poniedziałek po południu. - Około godziny 16:40 oficer dyżurny otrzymał telefoniczne zgłoszenie, z którego jasno wynikało, że pracownik stacji kolejowej PKP nie chce udostępnić przejścia przez torowisko dla osób niepełnosprawnych. Przybyli na miejsce funkcjonariusze ustalili, że pracownik stacji PKP nie tyle nie chce, co nie może udostępnić przejścia dla osób niepełnosprawnych z uwagi na blokujące go przepisy prawne - tłumaczy Przemysław Podleśny, oficer prasowy nowotomyskiej policji.
Kłódka w Nowym Tomyślu, klucz w Poznaniu
Do maja klucz do kłódki na dworcu w Nowym Tomyślu był ogólnie dostępny dla osób niepełnosprawnych. Wystarczyło poprosić o niego w kasie biletowej. Teraz zmieniły się przepisy i za otwieranie bramy do przejścia odpowiada dyspozytor PKP... z Poznania, oddalonego o co najmniej godzinę drogi od Nowego Tomyśla.
Stąd każda osoba niepełnosprawna, która chce podróżować koleją i skorzystać z zablokowanego przejścia, musi ten fakt zgłosić aż 48 godzin przed planowanym wyjazdem. Wówczas pracownik z Poznania przyjeżdża i furtkę otwiera.
Pomocne ręce policji
O nowych przepisach nie wiedziała Jolanta Foks, która z 28-letnią niepełnosprawną córką chciała udać się w podróż pociągiem. Do Poznania mogła pojechać tylko dzięki uprzejmości innych podróżnych, którzy pomogli znieść i wnieść niepełnosprawną kobietę po schodach. Gdy wróciły, nie miał kto pomóc, więc matka zadzwoniła po policję i funkcjonariusze dźwigali wózek z niepełnosprawną Patrycją.
- Policjanci zrobili to, co każdy człowiek powinien zrobić, będąc na ich miejscu. Chwycili wózek inwalidzki i pomogli dziewczynie opuścić peron, przenosząc ją przez podziemny tunel - mówi Przemysław Podleśny.
Jak przekonuje matka niepełnosprawnej, jest to dyskryminacja osób niepełnosprawnych. - Nie możemy zaplanować podróży z dnia na dzień czy zrezygnować w przypadku brzydkiej pogody. A jak zgłoszę potrzebę otwarcia bramy i się nie stawię, to będą mnie po sądach ciągnąć? - dopytuje pani Jolanta.
PKP i PLK obiecują zmiany
PKP, poinformowane o sprawie, obiecuje zmiany. - Podjęliśmy już pewne ustalenia z Polskimi Liniami Kolejowymi - ten czas będzie znacznie krótszy. Nie potrafimy jednak teraz powiedzieć, o ile się on skróci. To dopiero kwestia szczegółowych ustaleń. Ktoś w końcu będzie musiał przyjść i odpowiadać za bezpieczeństwo podróżujących - tłumaczy Marek Nitkowski z Kolei Wielkopolskich.
Po naszej interwencji, pasażerów przepraszają przewoźnik oraz Polskie Linie Kolejowe. "Zapewnimy w Nowym Tomyślu osobom o ograniczonych możliwościach ruchowych dogodny dostęp do peronów i pociągów. Będzie bezpieczna obsługa i pomoc. Polskie Linie Kolejowe uzgodniły rozwiązanie z przewoźnikiem. Obsługę zapewni na miejscu przeszkolony pracownik" - informuje w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu rzecznik prasowy PKP PLK, Mirosław Siemieniec.
Siemieniec dodaje, że przejście było zamknięte ze względów bezpieczeństwa. "Aby przez nieostrożność nikt nie wszedł pod pociąg. Składy kursują tu nawet 160 km/h. Aby zapewnić bezpieczne przejście, tym bardziej przejazd wózka, trzeba uzyskać informacje, że tor jest wolny. To unijne i polskie przepisy regulują, że na niedostosowanych dla wszystkich obiektach czas na zgłoszenia wynosi do 48h" - podkreśla w oświadczeniu.
Nowy Tomyśl znajduje się w linii prostej 60 km od Poznania:
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KPP Nowy Tomyśl