Równo 24 lata temu rozwiązano Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą. Nim stało się to faktem, w całym kraju protestowano przeciwko przejęciu majątku PZPR przez partię powstająca na jej gruzach. Poznaniacy poszli jednak o krok dalej. Studenci zajęli siedzibę, która kilka miesięcy później trafiła w ręce uczelni.
"Partia komunistyczna, próbując uciec od odpowiedzialności za przeszłość, stara się przekształcić w tzw. "nową partię lewicy", nie tracąc przy tym majątku powstałego w wyniku monopolistycznych rządów. Nie możemy na to się zgodzić!" - ogłosiły 24 lata temu władze krajowe Niezależnego Zrzeszenia Studentów, wzywając do przeprowadzenia pikiet i akcji protestacyjnych pod budynkami PZPR. Ogólnopolską akcję zaplanowano na 23 i 26 stycznia. Poznaniacy postanowili jednak zaskoczyć "towarzyszy".
Wieczorem decyzja, nad ranem akcja
16 stycznia 1990 r., godz. 18:30 Komisja Uczelniana NZS UAM podejmuje decyzję: o godz. 6:30 próbujemy przejąć poznański "biały dom". Propozycję pokojowej okupacji siedziby Komitetu Wojewódzkiego PZPR wsparły ruch "Wolność i Pokój", „Solidarność Walcząca” i Konfederacja Polski Niepodległej.
- Wszystko działo się bardzo szybko, od zebrania do rozpoczęcia akcji minęło zaledwie 12 godzin a jeszcze w nocy przygotowywaliśmy transparenty, które potem zawisły na budynku Domu Partii - wspomina Filip Kaczmarek, ówczesny przewodniczący NZS UAM a dziś poseł PO w Parlamencie Europejskim.
Wczesna pora akcji nie była przypadkowa. - Chodziło nam o to, by w budynku było jak najmniej pracowników - tłumaczy Kaczmarek.
Problemem był brak znajomości budynku. Grupa opierała się jedynie na informacjach od studentów archiwistyki, którzy odbywali tam praktyki studenckie.
Nowe szaty Lenina
- By nie wzbudzać zainteresowania zebraliśmy się w podcieniach kamienicy przy ul. Lampego (dziś ul. Gwarna - przyp. red.). Stamtąd zabudowanymi dzisiaj podcieniami przeszliśmy do głównego wejścia do budynku - opowiada Kaczmarek.
Czujność zachował jednak portier, który w ostatniej chwili zamknął drzwi. Do budynku udało się jednak dostać bocznym wejściem, od strony ul. Kościuszki. Po opanowaniu kamienicy, studenci wyprosili z niego wszystkich pracowników i wprowadzili w budynku własne porządki.
- Zdjęliśmy czerwone flagi i wywiesiliśmy nasze transparenty. Jeden z nich, z napisem "To już koniec...", zawisnął na szczycie budynku, tam gdzie w czerwcu 1956 r. protestujący robotnicy wywiesili transparent „Wolności i chleba!” - mówi Kaczmarek.
To nie koniec: na czerwonych szturmówkach pojawił się napis "NZS", popiersie Lenina umazano farbami i ubrano w czapkę oraz szalik, orzeł na starym godle w sali konferencyjnej zyskał koronę domalowaną kredą - od trzech tygodni obowiązywało już nowe godło i nazwa państwa. Wprowadzono także zakaz picia alkoholu.
Zupa od wykładowców
- Wezwaliśmy do negocjacji I sekretarza KW PZPR. Osoby o radykalnych poglądach, które mogłyby stanowić zagrożenie w negocjacjach poprosiłem o opuszczenie budynku - wyjaśnia Kaczmarek.
Na czas negocjacji zaplombowano większość pomieszczeń. - Chodziło nam o to, by nie pojawiły się oskarżenia o zniszczenie budynku czy kradzieże dokumentów – wyjaśnia Kaczmarek.
Mimo to, w pomieszczeniach, które zajmowali, rozdzwaniały się telefony. - Nie omieszkaliśmy tego wykorzystać. Odbieraliśmy, mówiąc: "Tu Uniwersytet im. Adama Mickiewicza" albo "Niezależne Zrzeszenie Studentów, słucham". Zdziwieni rozmówcy odkładali słuchawkę, myśląc, że pomylili numery - śmieje się Kaczmarek.
Warunkami stawianymi w negocjacjach przez studentów władzom PZPR, były ujawnienie stanu prawnego budynku i powstanie komisji społecznej, która zajęła by się jego uregulowaniem. Pierwszego dnia stronom nie udało się dojść do porozumienia. - W nocy wsparli nas profesorowie UAM, którzy przynieśli nam do budynku zupę i chleb - wspomina Kaczmarek.
W środę władze partii przyjęły warunki studentów. Postanowiono, że tymczasowo zachowany zostanie obecny stan prawny budynku a PZPR może wynająć pomieszczenia jedynie uniwersytetowi. O godz. 13 studenci opuścili budynek, wcześniej sprzątając po sobie fundując kąpiel pomalowanemu Leninowi.
Koniec historii
12 dni później, 29 stycznia 1990 r. rozwiązano PZPR. W kwietniu podjęto decyzję o przekazaniu budynku uniwersytetowi. Przeniesiono tam Wydział Historii. - Los spłatał mi takiego figla, że rok później broniłem tutaj swoją pracę magisterską - śmieje się Kaczmarek.
Studenci historii niebawem opuszczą dawny Dom Partii. Przeprowadzą się do nowego Collegium Historicum na Morasku. Budynek przy ul. Św. Marcin UAM chce sprzedać. Ten pomysł nie podoba się Kaczmarkowi. - To trochę jak ze sprzedawaniem prezentu ślubnego. Można to zrobić ale jednak nie wypada. Oczywiście uniwersytet ma do tego prawo, jednak czysto komercyjne podejście nie jest najlepsze. Ze względu na znaczenie historyczne tego budynku, wołałbym, aby służył on celom dydaktycznym lub społecznym. Swojego miejsca szuka np. Muzeum Enigmy. Zaznaczam jednak, że jeśli UAM zdecyduje się na sprzedaż, ja nie zamierzam ponownie okupować budynku - śmieje się Kaczmarek.
Collegium Historicum znajduje się przy ul. Św. Marcin:
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Kronika Miasta Poznania/ Radomil, Wikipedia (CC-BY-SA 3.0)