Robią sobie zdjęcia z tygrysami i dziękują dyrektorce zoo za ich uratowanie. Ale jednocześnie zabierają jej pieniądze. Władze Poznania pozbawiły Ewę Zgrabczyńską części premii. Za samą akcję ratowania tygrysów może jednak oczekiwać nagrody.
Nie byłoby akcji ratowania tygrysów, które utknęły na granicy polsko-białoruskiej bez Ewy Zgrabczyńskiej. Dyrektorka zoo w Poznaniu bez chwili wahania ruszyła, by je ratować. W pomoc nie zaangażował się żaden inny ogród zoologiczny w Polsce. Jedynie prywatne zoo w Człuchowie zdecydowało się przygarnąć dwa tygrysy.
Na całą operację pieniądze dyrektor zebrała w internecie. Nie wspomogły ją żadne instytucje, poza poznańskim urzędem miasta.
Fotografowali się z tygrysami
Bartosz Guss, zastępca prezydenta Poznania, dał zielone światło na przywiezienie wszystkich tygrysów do Poznania.
Potem dziękował w mediach społecznościowych Zgrabczyńskiej i innym pracownikom, którzy pojechali do Koroszczyna w województwie lubelskim. "Chciałbym podziękować wszystkim osobom zaangażowanym od ponad doby w akcję ich ratowania. W szczególności podziękowania należą się całemu zespołowi Poznańskiego Zoo. Deklaruję ze swojej strony pełne wsparcie organizacyjne i finansowe Miasta" - pisał.
Podobne podziękowania złożyli dwaj inni wiceprezydenci Katarzyna Kierzek-Koperska i Mariusz Wiśniewski.
Wszyscy w mediach społecznościowych zamieszczali zdjęcia z tygrysami i w piątek, w przeddzień ich wyjazdu, przyszli do zoo, by się z nimi pożegnać.
Jednocześnie Zgrabczyńskiej urzędnicy wystawili negatywną ocenę roczną i pozbawili części premii.
"Czysta złośliwość dyrektora"
O sprawie jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza". "Szef miejskiego wydziału gospodarki komunalnej Ziemowit Borowczak informował ją o obcięciu o 30 procent premii. Dyrektorzy miejskich jednostek dostają takie premie co kwartał, jeśli zrealizują powierzone im zadania" - czytamy.
Zadaniem, za jakie miała otrzymać premię dyrektor zoo, było przygotowanie sprawozdania ze współpracy z Don Vittorio Foundation For Wild Animals. Ta instytucja otrzymała prawa do wykorzystywania wizerunku uratowanej w Bieszczadach małej niedźwiedzicy Cisny w zamian za wybudowanie nowego wybiegu i pomieszczenia dla lampartów.
Dyrektorka zoo w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przekonuje jednak, że taki raport złożyła. - Obcięcie mi premii to czysta złośliwość dyrektora wydziału gospodarki komunalnej i kolejna odsłona walki ze mną. Mogłabym odwołać się od tej decyzji do sądu pracy, ale szkoda mi czasu i energii - powiedziała gazecie.
Jest niższa premia, ale będzie nagroda
Na te zarzuty odpowiedział w mediach społecznościowych wiceprezydent Guss. Potwierdził, że premię obniżono, ale jednocześnie zapowiedział, że dyrektorka zoo wkrótce może spodziewać się "wysokiej nagrody" za akcję ratowania tygrysów.
"Odnosząc się do sprawy premii kwartalnej dla dyrektora Ogrodu Zoologicznego, należy zauważyć, że stanowi ona dodatkowy element wynagrodzenia kierowników jednostek miejskich. Premia nie ma charakteru uznaniowego i jest bezpośrednio uzależniona od sposobu wykonania konkretnego zadania lub zadań. Obniżona premia dotyczyła działalności w okresie lipiec-wrzesień 2019 r. Sprawa bezprecedensowego zaangażowania dyrektora Zoo w pomoc tygrysom, za co wyrażaliśmy najwyższe uznanie i podziękowania, nie mogła mieć wpływu na ocenę zasadności przyznania premii za wcześniejszy kwartał. Pani Dyrektor za skoordynowanie profesjonalnie przeprowadzonej akcji ratowania dziewięciu tygrysów otrzyma od Prezydenta Jaśkowiaka, w miesiącu grudniu br., dodatkową, wysoką nagrodę. Zgodnie z deklaracją złożoną przez władze miasta Poznania, Ogród Zoologiczny w naszym mieście może liczyć na wsparcie organizacyjne i finansowe Miasta" - czytamy we wpisie Bartosza Gussa.
O godzinie 13.30 prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak poinformował, że dyrektorka zoo otrzyma 10 tysięcy złotych nagrody.
Jednocześnie Zgrabczyńskiej urzędnicy wystawili negatywną ocenę roczną i pozbawili części premii.