Foki miały zmiażdżone głowy, na pewno zabił je człowiek. Prokuratura umarza jednak śledztwo

Śledztwo w sprawie zabitych fok umorzone
Śledztwo w sprawie zabitych fok umorzone
Źródło: tvn24

Prokuratura Rejonowa w Gdyni umorzyła sprawę zabicia kilku fok na polskim wybrzeżu, choć potwierdziła, że przynajmniej trzy z nich zginęły z ręki człowieka.

- Postępowanie w sprawie śmierci siedmiu fok szarych zostało umorzone. W trzech przypadkach ze względu na niewykrycie sprawcy lub sprawców przestępstwa, w czterech ze względu brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa – przekazał w poniedziałek Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

To oznacza, że trwające rok śledztwo nie przyniosło rozstrzygnięć. Jak podkreśla Duszyński, przesłuchano wielu świadków, sporządzono sekcje zwłok zwierząt, a z liny użytej do związania dwóch z nich uzyskano materiał genetyczny.

- Umorzenie nie oznacza, że policja zapomina o sprawie. Jeśli do przedawnienia tego przestępstwa pojawią się nowe dowody lub świadkowie, to postępowanie będzie kontynuowane – zaznacza Duszyński.

Martwe foki na plaży

Na przełomie maja i czerwca 2018 roku na pomorskich plażach znaleziono siedem martwych młodych fok szarych, których ciała nosiły ślady wskazujące na to, że zwierzęta zostały zabite przez człowieka. 26 maja w Gdyni Oksywiu spacerowicze znaleźli dwa zwierzęta związane sznurem i obciążone cegłą. Miały rozcięte brzuchy.

Trzy dni później znaleziono kolejną - tym razem znaleziono Helenkę, podopieczną Stacji Morskiej na Helu. Foka miała zmiażdżoną głowę. Na wolność została wypuszczona dwa tygodnie wcześniej.

Na czwartą fokę natrafiono 3 czerwca. Ciało dryfowało w wodzie na Ryfie Mew koło Kuźnicy. Zwierzę miało rozcięty brzuch.

Kolejny przypadek odnotowano 5 czerwca. Martwą fokę znaleziono na plaży w Jastrzębiej Górze. Ona także miała rozcięte powłoki brzuszne. Jednak znaczny stan rozkładu nie pozwolił policjantom bezsprzecznie tego potwierdzić, więc nie została ona brana pod uwagę w trakcie śledztwa. Podobnie dwie kolejne znalezione na plażach Zatoki Gdańskiej w lipcu.

"Urazy spowodowane płaskim narzędziem"

Sekcje trzech ze znalezionych zwierząt – dwóch z Gdyni i jednej z Pucka – wykazały jednak, że tym zwierzętom zmiażdżono głowy. Dwie z fok wypatroszono i obciążono cegłami, co najprawdopodobniej miało sprawić, by ich ciała zatonęły. To upewniło śledczych, że za ich śmiercią stał człowiek i że chciał to ukryć.

- Z ustaleń biegłych wynika, że przyczyną śmierci wszystkich tych trzech badanych fok był uraz mechaniczny godzący w czaszkę, w wyniku którego doszło do przerwania mózgowia i śmierci zwierząt – informował nas w lipcu ubiegłego roku Duszyński.

Według biegłych, urazy te zostały "najprawdopodobniej spowodowane tępym, płaskim narzędziem", mogła to być pałka lub podobny przedmiot. Dodatkowo zwierzęta miały rozcięte powłoki brzuszne - biegli ustalili, że te rany zostały zadane po śmierci.

Foki należą do gatunków zagrożonych i są w Polsce całkowicie chronione przez prawo. Obecnie żyje ich w Bałtyku około 30 tysięcy, co wciąż jest jedną trzecią populacji tych ssaków z początku XX wieku – szacuje się, że wtedy mogło ich być w naszym morzu nawet około 100 tysięcy. Jak alarmuje Stacja Morska na Helu, choć sytuacja jest lepsza niż w latach 80. ubiegłego wieku, gdy fok było w Bałtyku jedynie niecałe 4 tysiące, w ostatnich latach ich liczba przestała rosnąć.

Czytaj więcej na temat sprawy zabicia fok:

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: