Taksówkarz ze Zduńskiej Woli przeżył szok, gdy okazało się, że z ofiary pobicia przez klienta, stał się nagle podejrzanym o napaść. Kierowca boi się, że łeb sprawie ukręciła policja - informuje dziennik "Polska".
Przygodę z wymiarem sprawiedliwości Adam Żok rozpoczął od feralnego kursu. Na postój taksówek przyszedł pijany mężczyzna. Chciał pojechać do baru oddalonego o kilka kilometrów. W czasie drogi kilka razy zmieniał jednak zdanie - informuje dziennik "Polska".
Chwycił drążek i uderzył w krtań
Gdy pasażer zaczął mówić, że nie ma pieniędzy, szofer zaproponował, że weźmie w zastaw telefon, a następnego dnia odda w zamian za opłatę za kurs. Klientowi nie bardzo to się spodobało, więc zażądał kursu do bankomatu. – Zacząłem więc zawracać. I w tym momencie on chwycił drążek od skrzyni biegów jedną ręką, a drugą uderzył mnie w krtań. Potem zaczął mnie dusić. Nawet nie wiem, jak udało mi się zatrzymać samochód i znaleźliśmy się w rowie. Cudem wybrałem numer do syna – relacjonuje "Polskce" Adam Żok.
"Mówili sobie po imieniu"
Syn, także taksówkarz, wiózł akurat klientkę do Łodzi. Jak relacjonuje, gdy odebrał telefon od ojca, słyszał tylko odgłosy szamotaniny i krzyk kogoś nieznajomego "Ja ci k... zapłacę!". Na miejsce szamotaniny młody Żok dojechał razem z pasażerką. Dopiero pół godziny później przyjechał radiowóz - pisze "Polska". Według relacji syna pobitego taksówkarza, z napastnikiem policjanci przywitali się jak z kolegą. - Mówili sobie po imieniu – mówi dziennikowi Maria Wal, pasażerka taksówki i świadek w sprawie. Dodaje, że policja zanadto się nie spieszyła. Mundurowi tylko spisali dane taksówkarza i klienta, po czym odjechali.
Jest drugie śledztwo
Miesiąc później prokuratura w Łasku umorzyła sprawę pobicia taksówkarza. W październiku okazało się, że prowadzone jest drugie śledztwo, w którym Adam Żok jest już nie ofiarą, ale sprawcą pobicia. Taksówkarz zastanawia się, czy powodem takiego rozwoju sprawy nie jest przypadkiem fakt, że agresor jest znajomym policjantów. Dlatego zwrócił się o przeniesienie sprawy do innej prokuratury - donosi "Polska".
"Klient ma poważne uszkodzenie oka"
Czesław Żurowski, zastępca prokuratora rejonowego w Łasku, wyjaśnia, że zaistniała konieczność wyodrębnienia drugiego śledztwa, dotyczącego napaści taksówkarza na klienta. – Po obdukcji okazało się, że szofer miał obrażenia ciała, których leczenie nie przekracza 7 dni, a klient ma poważne uszkodzenie oka – wyjaśnia dziennikowi "Polska" Żurowski.
Zastępca komendanta powiatowego policji w Łasku Krzysztof Dąbrowski nie chciał komentować ewentualnej znajomości swoich podwładnych z napastnikiem.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24