- Ludzie nie wierzą w sens oddania głosu, kiedy przez wszystkie dni poza tym dniem wyborczym mają poczucie, że polityka zupełnie na nich nie spogląda i się nimi nie interesuje - mówiła w TVN24 aktywistka Dominika Lasota.
W jej ocenie tegoroczna kampania wyborcza była "zupełnie inna niż wszystkie". - Była o wiele bardziej internetowa, była o wiele bardziej antyestablishmentowa - zauważyła. Jak mówiła, "głosy młodych ludzi pokazują, że być może te nasze stałe schematy w polityce się już rozpadają".
- To był szalenie ciekawy czas. Jutro ja oczywiście idę głosować - zadeklarowała.
Lasota o nastrojach wśród młodych wyborców. "Ta kampania nas wszystkich przeorała"
- Wśród młodych osób nastroje do głosowania nie są zbyt dobre. Chyba ta kampania nas wszystkich przeorała i wielokrotnie zniechęciła w ogóle do polityki, ale mimo to idziemy (na wybory). Bo trzeba. Szczególnie, jeżeli według ostatnich raportów nawet mniej niż 100 tysięcy głosów może zadecydować o tym, czy pójdziemy w jednym kierunku czy w drugim - mówiła Lasota.
Dodała, że "w tych wyborach potrzebujemy posłać naszej scenie politycznej konkretny sygnał, w którą stronę chcemy iść". - Te przetasowania będą ogromne bez względu na wynik, ale zdecydowanie mamy szansę zdefiniować kolejne lata, więc zróbmy to - zachęcała.
Według niej druga tura wyborów "to może być moment ogromnej mobilizacji". Wskazywała w tym miejscu na frekwencję wśród młodych wyborców w pierwszej turze, która wyniosła blisko 73 procent. Zaznaczyła przy tym, że "ogromna frekwencja młodych nie odpowiada zainteresowaniu polityków tą grupą wyborców". - Przez ostatnie dwa tygodnie tyle ekspertów, mediów się zastanawiało, czego chcą ci młodzi? A przecież my byliśmy zawsze. To nie jest tak, że się po prostu wyłaniamy tego jednego dnia - powiedziała Lasota.
Jak mówiła, młodzi mają w polityce dużo do powiedzenia i warto, aby się uaktywniali. Zwróciła uwagę, że wśród młodych ludzi to zaangażowanie polityczne jest coraz bardziej zaangażowaniem "stałym, codziennym". - Dlatego też ten dzień wyborczy jest bardzo ważny, ale to, co się zadzieje w poniedziałek, jest równie ważne, jak nie ważniejsze. Bo w poniedziałek się obudzimy i coś dalej z tej Polski będziemy musieli ulepić. I pytanie o to, jaki ten kierunek będzie dalej, jak będziemy dbać o siebie wzajemnie, jak będziemy budować te nasze społeczności, też oddolnie, bez względu na jednego czy drugiego gościa w polityce - podkreśliła Lasota.
Jak dodała, "jeżeli oddajemy całą odpowiedzialność za różne kryzysy, za różne problemy w ręce tej wąskiej grupy ludzi, to prawda jest taka, że to nie daje nam poczucia bezpieczeństwa i nadziei". - I to właśnie przez zajmowanie się tymi sprawami na co dzień mamy większe szanse na to, żeby być bezpieczni - przekonywała.
"Jesteśmy roszczeniowym pokoleniem. I dobrze"
- My jesteśmy zdecydowanie roszczeniowym pokoleniem i bardzo dobrze, bo to jest bycie roszczeniowym wobec naszych konkretnych praw - powiedziała Lasota. - My mamy prawo do tego, żeby mieć gdzie godnie mieszkać. Mamy prawo, żeby mieć gdzie godnie, dobrze pracować. Mamy prawo żyć w kraju, w którym nie będziemy się bać czy to końca świata, czy to końca miesiąca - mówiła aktywistka.
Jej zdaniem "taka roszczeniowość to jest świętość". - Życzę wszystkim państwu, żebyśmy byli tak roszczeniowi, bo gdy będziemy bardziej roszczeniowi, to politycy nie będą mogli z nami aż tak pogrywać - dodała.
Na koniec odniosła się do pojęcia "urning", ukutego przez Szymona Majewskiego. - Takie skojarzenie troszeczkę pogrzebowe mi się pojawiło w głowie - zażartowała, zachęcając, by w niedzielę udać się do urn. - Jutro będzie dobry dzień - zakończyła.
Autorka/Autor: momo/ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24