Wracał z Syberii z czaszką misia

 
Jedno ze "znalezisk" izby celnej
Źródło: (fot. izba celna w Białej Podlaskiej)

Wyprawiona czaszka niedźwiedzia brunatnego. Takie trofeum przewoził w swoim bagażu 34-letni Andrzej G. z Opolszczyzny. Mężczyzna na kolejowym przejściu granicznym w Terespolu zgłosił trofeum celnikom twierdząc, że pochodzi z legalnego odstrzału na terenie Syberii Wschodniej. Jak się okazuje, to nie jedyny egzotyczny przemyt.

Męźczyzna nie był w stanie dowieść celnikom, że odstrzał był legalny. Podróżny nie posiadał też żadnych dokumentów pozwalających na wywóz czaszki z terytorium Rosji ani na jej przywóz na terytorium Unii Europejskiej.

"Bardzo pokrętne tłumaczenie"

34-latek nie był w stanie dowieść celnikom, że odstrzał był legalny (fot. izba celna w Białej Podlaskiej)
34-latek nie był w stanie dowieść celnikom, że odstrzał był legalny (fot. izba celna w Białej Podlaskiej)
Źródło: izba celna w Białej Podlaskiej

- Ten pan tłumaczył się tym, że był na legalnie zorganizowanym odstrzale na głębokiej Syberii i że tego misia upolował legalnie ale tłumaczenie było "bardzo pokrętne"– mówi portalowi tvn24.pl Marzena Siemieniuk rzeczniczka Izby Celnej w Białej Podlaskiej.

- Nie miał jakiegokolwiek zaświadczenia, że takowe polowanie miało miejsce – mówi Siemieniuk. – Jednocześnie tłumaczył, że nie wiedział o tym, że trzeba posiadać takie zaświadczenia. Celnicy sprawę przekazali policji w Terespolu.

(fot. izba celna w Białej Podlaskiej)
(fot. izba celna w Białej Podlaskiej)
Źródło: (fot. izba celna w Białej Podlaskiej)

Legwany, żółwie i węże

Ale okazuje się, że prób wwozu do Polski niecodziennych, zakazanych trofeów lub zwierząt jest o wiele więcej. Co prawda próbę wwozu czaszki niedźwiedzia celnicy z Białej Podlaskiej ujawnili po raz pierwszy, ale – jak tłumaczy Marzena Siemieniuk – były inne, bardziej drastyczne przypadki.

Przemycają w nieludzkich warunkach

- Mieliśmy żywe kameleony, żółwie stepowe, legwany, węże – wylicza. - Często trafiają nam się skóry niedźwiedzia brunatnego, ale też skóry wilka – opowiada rzeczniczka celników. Często przemytnicy w nieludzkich warunkach przewożą żywe zwierzęta chronione Konwencją Waszyngtońską - Żółwie oklejane były taśmą samoprzylepną, kameleony w małym plastikowym pudełku, czy jastrząb wciśnięty w ciasną torbę.

(fot. izba celna w Białej Podlaskiej)
(fot. izba celna w Białej Podlaskiej)

Gatunki zagrożone wyginięciem

Jak wyjaśniają celnicy, niedźwiedź brunatny (Ursus arctos) jest chroniony przepisami Konwencji Waszyngtońskiej (CITES), jako gatunek zagrożony wyginięciem. Polska - jako sygnatariusz Konwencji i członek Unii Europejskiej - jest zobowiązana do przestrzegania jej zapisów. Przewóz przez granicę okazów wpisanych na światową listę ginących gatunków (CITES) zawsze wymaga zgody Ministerstwa Środowiska. Podobnie traktowane są również wyroby i pamiątki wykonane ze zwierząt chronionych Konwencją. Ich przywóz jest również nielegalny.

(fot. izba celna w Białej Podlaskiej)
(fot. izba celna w Białej Podlaskiej)
Źródło: (fot. izba celna w Białej Podlaskiej)

"Nieświadomi" podróżni są inaczej traktowani niż przemytnicy

Kto przewozi bez zezwolenia okazy chronionych gatunków lub wykonane z nich rzeczy, łamie prawo i naraża się na konsekwencje prawne. Zgodnie z przepisami proceder ten jest zagrożony karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat i konfiskatą przewożonych okazów. Praktyka sądownicza w takich sprawach jest różna i zależy od indywidualnych przypadków.

Oczywiście inaczej traktowani są przemytnicy, którzy handlują takimi okazami, inaczej zaś "nieświadomi" podróżni, którym zdarzyło się kupić na przykład portfel ze skóry węża. Jednak wracając z egzotycznych krajów trzeba pamiętać o gatunkach chronionych Konwencją Waszyngtońską CITES, by przypadkiem nie stać się przemytnikiem - radzą celnicy.

Źródło: tvn24.pl

Czytaj także: